Mieszkańcy gminy Kobylin chcą, by kursowały u nich autobusy Miejskiego Zakładu Komunikacji w Krotoszynie. Ich zdaniem usługi, jakie na ich terenie świadczy prywatny przewoźnik, Bob ? Kom, są niewystarczające, bo kursów jest zbyt mało.
Przejazdy autobusowe między Kobylinem a Krotoszynem obsługuje prywatny przewoźnik. Jeździ tylko w dni nauki szkolnej, robiąc 3 kursy. Zdaniem mieszkańców Kobylina to za mało. Przewoźnik odpowiada, że będzie robił więcej kursów, jeśli pasażerowie kupią bilety miesięczne. Mieszkańcy gminy Kobylin chcą, by kursowały u nich autobusy Miejskiego Zakładu Komunikacji w Krotoszynie. Ich zdaniem usługi, jakie na ich terenie świadczy prywatny przewoźnik, Bob – Kom, są niewystarczające, bo kursów jest zbyt mało.
Bernard Jasiński tłumaczy, że trzykrotnie podejmował próby utworzenia połączeń, jednak mieszkańcy nie chcieli nimi jeździć. – Niestety MZK nie ma dopłat, jak to w starych czasach bywało. I musi im się zgadzać rachunek ekonomiczny. Jeżeli ja tutaj, na moim biurku, będę miał co najmniej kilkanaście głosów ludzi, że będą jeździć, to zawsze podejmę próby – obiecuje włodarz Kobylina.
Większość podróżnych to uczniowie
Część mieszkańców gminy Kobylin uparcie jednak twierdzi, że 3 kursy dziennie to mało. – Chętnie bym autobusem sobie na targ pojechała, ale godziny jazdy są zbyt rozwlekłe. Jakbym wyjechała przed 7 rano, to powrót mam dopiero po 14, a o tej to już nawet targowisko nie działa – mówi mieszkanka Smolic. I dodaje, że dobrze by było, gdyby prywatny przewoźnik zrobił więcej kursów. – Żeby nie trzeba było pół dnia w Krotoszynie spędzić, jak się ma jedną rzecz do załatwienia.
Bogdan Cierniewski, właściciel firmy Bob-Kom nie planuje jednak wprowadzić więcej kursów do rozkładu linii X. Jego zdaniem wina leży po stronie mieszkańców, którzy, choć często deklarują, że będą jeździli jeśli będą dodatkowe kursy, to biletów miesięcznych kupować nie chcą. – A wyszłoby ich to dużo taniej, niż bilety jednorazowe. Wtedy ja miałbym gwarancję, że ta trasa będzie obłożona, że nie będę woził powietrza. A tak to co ja mam? Wprowadzę kurs i się okaże, że jedna osoba jedzie. A to nie są autobusy na powietrze, benzyna się zużywa – twierdzi Bogdan Cierniewski. I, podobnie jak Bernard Jasiński, proponuje, by zebrała się grupa ludzi, która zadeklaruje, że będzie jeździć w określonych godzinach. – Ja bym z chęcią jeździł, gdyby byli ludzie. I gdyby faktycznie jeździli. Jeżeli taka grupa się znajdzie, bilety kupi, to ja chętnie kurs dodatkowy wprowadzę – mówi.
(mar)