Świetlica wiejska w Konarzewie. Sobotnie popołudnie. Wszystko przygotowane do odprawienia mszy świętej dla mieszkańców. Za ołtarzem zamiast baszkowskiego proboszcza Tadeusza Łukowiaka, ksiądz Andrzej Stażyński z DPS-u w Zdunach. Zaczyna się obrządek. – Aż tu nagle, w trakcie nabożeństwa okazuje się, że nie ma wina mszalnego oraz wody – mówi mieszkaniec Konarzewa. Wśród zebranych parafian następuje konsternacja i zdziwienie. Mszę przerwano. Wierni wyszli na zewnątrz. - Ksiądz się zdenerwował, a ministranta wysłano rowerem do sklepu po wino – mówi jedna z kobiet. Po kilku próbach udało mu się ostatecznie nabyć trunek. – Nie mamy wina mszalnego, więc takie jakie mieliśmy, białe, takie mu sprzedaliśmy. Kosztowało niecałe 20 zł – mówi ekspedientka. Po czym ministrant wrócił do świetlicy a mszę kontynuowano. Mieszkańcy i uczestnicy nabożeństwa różnie odebrali owo zdarzenie. Jedni uznali za dość kuriozalne. – Kto by pomyślał, że coś takiego może się zdarzyć, że wina na mszy nie będzie? – mówi zdziwiona starsza kobieta. Inni podchodzą do sprawy z przymrużeniem oka, bo każdemu może się zdarzyć. Byli i tacy, którzy winnego całego zajścia widzą w osobie ministranta. Ten jednak uważa, że to niedopatrzenie baszkowskiego proboszcza, który wiedząc, iż nie będzie go na mszy, winien uprzedzić zastępcę, że powinien ze sobą wino przywieźć. A wieść gminna niesie, że proboszcz z Baszkowa pielgrzymuje we Włoszech(alf)
Konarzew: Rowerem po wino mszalne?
Opublikowano:
Autor: Redakcja
Przeczytaj również:
Wiadomości
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE