Mieszkanka Koźmina Wlkp. nie została wpuszczona do autobusu Jarocińskich Linii Autobusowych. Kobieta podróżowała ze swoim 2-miesięcznym dzieckiem. – Kierowca powiedział, że nie ma miejsca na wózek i zostawił mnie na przystanku autobusowym – mówi oburzona. Mieszkanka Koźmina Wlkp. chciała dojechać z Krotoszyna do Koźmina Wlkp. autobusem linii „J”. Kiedy wchodziła do autobusu wprowadzając wózek, usłyszała od kierowcy, że nie ma miejsca. – Stałam na przystanku przy Piastowskiej. Nawet ktoś zaproponował, że pomoże mi wnieść wózek do autobusu. Ale kierowca mnie nie wpuścił, bo powiedział, że nie ma miejsca - opowiada mieszkanka Koźmina Wlkp.
„Musiałam czekać na kolejny autobus”
Kobieta na kolejny autobus musiała czekać ponad godzinę. – Jeździłam z dzieckiem po mieście, bo co miałam zrobić. Jest środek zimy, może nie było temperatur minusowych, ale sam fakt. Co to za człowiek, który się tak zachowuje – bulwersuje się kobieta. Tłumaczy, że coś takiego spotkało ją po raz pierwszy. – Nigdy się z takim zachowaniem nie spotkałam, dlatego jestem oburzona. Kiedy jechałam z Koźmina do Krotoszyna nie było żadnego problemu. Zdaję sobie sprawę, że to nie dotyczy wszystkich kierowców, ale nie może być tak, że w ten sposób ktoś człowieka traktuje – uważa kobieta. Postanowiła złożyć skargę na kierowcę Jarocińskich Linii Autobusowych. – Nie zostawię tego, bo ten kierowca będzie myślał, że może się tak zachowywać, a nie może. Dzwoniłam już do JLA. Tam dyspozytorska zapytała mnie, czy wózek można było złożyć żeby nie zajmował dużo miejsca. Mnie nikt o to nawet nie zapytał kiedy wsiadałam do autobusu – podkreśla mieszkanka Koźmina Wlkp. I precyzuje, że wózek można złożyć.
Nic nie wie, nie miał sygnału
Paweł Łakomy, dyrektor Jarocińskich Linii Autobusowych zasłania się niewiedzą. Tłumaczy się, że nie otrzymał sygnału o niestosownym zachowaniu jednego z kierowców. Dlatego, jak mówi, trudno mu odnieść się do zarzutów pasażerki. - Musimy zbadać sprawę, czyli porozmawiać z kierowcą i wysłuchać tego, co ma do powiedzenia – wskazuje Paweł Łakomy. Dlatego też do sprawy kierowcy i jego zachowania względem pasażerki wrócimy na łamach „Gazety Krotoszyńskiej”.
(far)