Wystarczyła chwila nieuwagi, by w trakcie prac na dachu kamienicy w Koźminie Wlkp. doszło do tragedii. Pracujący na wysokości 10 m - 33-letni mężczyzna - spadł, uderzając najpierw o znajdujący się niżej dach budynku obok, a potem wprost na chodnik. Dramat rozegrał się w kamienicy przy Krotoszyńskiej.W środowe popołudnie – 3 lipca - 33-latek, zajmujący się na co dzień montażem instalacji wodno-kanalizacyjnych, a także pracami dekarskimi, chciał skuć murek ogniowy na dachu kamienicy przy ul. Krotoszyńskiej, w której mieszkał.Prace prowadził na skraju dachu jednej z wyższych kamienic w tym rejonie miasta. Znajdował się na wysokości ok. 3 piętra, razem ze swoim pomocnikiem. Przy pomocy młota pneumatycznego skuwał tynk i poszczególne cegły murku. W jednej chwili 33-latek stracił równowagę, zachwiał się i spadł. Możliwe, że zachwiał się pod wpływem pracującego młota. Najpierw miał uderzyć o dach sąsiedniego budynku, po czym runąć na ziemię. Głową najprawdopodobniej uderzył o krawężnik chodnika.
Po upadku z 10 m ciężko ranny mężczyzna dawał jeszcze oznaki życia. Na miejsce wezwano natychmiast pogotowie. Ratownicy rozpoczęli akcję resuscytacji i prowadzili ją nieustannie także w trakcie jazdy ambulansem do krotoszyńskiego szpitala. Mężczyzna trafił do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Mężczyzny nie dało się jednak uratować i po kilkunastominutowej akcji ratunkowej, kontynuowanej na SOR, pacjenta uznano za zmarłego.- Doznał on ciężkiego urazu czaszkowo – mózgowego, być może także innych narządów, jednak odpowiedź jakich, przynieść ma prokuratorska sekcja zwłok – mówi Paweł Jakubek, dyrektor krotoszyńskiego szpitala. Okoliczności tragicznej śmierci koźminianina bada prokuratura. Szerzej w jutrzejszym wydaniu "Gazety Krotoszyńskiej". (es)