Mógłbyś jako mieszkaniec zdecydować o budowie placu zabaw w okolicy czy nowego chodnika wzdłuż ulicy. Mógłbyś mieć realny wpływ na to co w danej miejscowości jest organizowane, remontowane czy budowane. Mógłbyś, gdyby rządzący zdecydowali się na wydzielenie części pieniędzy z budżetu oddając je w dyspozycję tobie, jako członkowi lokalnej społeczności. Zresztą mamiono cię podobnymi obietnicami, gdy zabiegano o twój głos chcąc zasiadać np. w radzie. Przypomniał o tym Dominik Radwański ze stowarzyszenia ?Wspólnie dla Koźmina?.Ale wielu rajców poddaje w wątpliwość ewentualne zaangażowanie mieszkańców w decyzję - ile i na co wydać pieniędzy. - Sądziłem, że to będzie się odbywać w ramach rad osiedli, ale po zebraniach widać, że praca w nich nie cieszy się zainteresowaniem. Jednej rady nawet nie udało się powołać. Mam obawy, czy rzeczywiście mieszkańcy będą dysponować tymi pieniędzmi ? przyznał Hieronim Gabryelczyk. Jednocześnie zaznaczył, że namiastkę budżetu obywatelskiego udało się stworzyć na wsiach, gdzie realizowany jest fundusz sołecki. Sceptycznie do tematu podchodzi również Leszek Chojnicki, sołtys Borzęciczek. ? To pomylony pomysł. To się może udać w gminie, która ma duże pieniądze. Inaczej przyjdzie kilku i będą chcieć jakieś pierdoły, zamiast któregoś kilometra drogi ? stwierdził Leszek Chojnicki.Spotkał się jednak z ripostą ze strony Karola Jankowiaka. - Mieszkańcy tworzą wspólnotę i budżet obywatelski właśnie z takiej wspólnoty powinien wypływać, a nie tylko od nas ? podkreślił rajca. Szef ?Wspólnie dla Koźmina? nie poddawał się i namawiał władze miasta, by te dopuściły do głosu mieszkańców. - Inicjatywę uchwałodawczą posiada burmistrz oraz każdy z członków rady, ale można przecież dać ludziom prawo do wprowadzenia pod obrady własnego projektu uchwały po uprzednim zebraniu odpowiedniej liczby podpisów ? obrazował Dominik Radwański.Tu jednak nosem kręcił włodarz. - Po to mamy przedstawicieli w radzie, by byli przedłużeniem woli mieszkańców. Boję się takiej sytuacji, że będziemy prowadzili prace tylko i wyłącznie nad projektami uchwał ? ostrzegł Maciej Bratborski, burmistrz Koźmina Wlkp. Z góry założył, że wśród propozycji inicjatyw pojawią się zachcianki pojedynczych jednostek. - Powinniśmy się wsłuchiwać w oczekiwania mieszkańców, ale też nie możemy do nich podchodzić bezkrytycznie ? powiedział. I powiało stanowiskiem kolegów z SIO, którzy w poprzedniej kadencji rady powiatu zamknęli usta mieszkańcom Ziemi Krotoszyńskiej. Do dziś nikt nie może zwyczajnie przyjść i podczas obrad wyrazić swojego zdania. Ot, demokracja w lokalnym wydaniu.
Mógłbyś jako mieszkaniec zdecydować o budowie placu zabaw w okolicy czy nowego chodnika wzdłuż ulicy. Mógłbyś mieć realny wpływ na to co w danej miejscowości jest organizowane, remontowane czy budowane. Mógłbyś, gdyby rządzący zdecydowali się na wydzielenie części pieniędzy z budżetu oddając je w dyspozycję tobie, jako członkowi lokalnej społeczności. Zresztą mamiono cię podobnymi obietnicami, gdy zabiegano o twój głos chcąc zasiadać np. w radzie. Przypomniał o tym Dominik Radwański ze stowarzyszenia „Wspólnie dla Koźmina”.Ale wielu rajców poddaje w wątpliwość ewentualne zaangażowanie mieszkańców w decyzję - ile i na co wydać pieniędzy. - Sądziłem, że to będzie się odbywać w ramach rad osiedli, ale po zebraniach widać, że praca w nich nie cieszy się zainteresowaniem. Jednej rady nawet nie udało się powołać. Mam obawy, czy rzeczywiście mieszkańcy będą dysponować tymi pieniędzmi – przyznał Hieronim Gabryelczyk. Jednocześnie zaznaczył, że namiastkę budżetu obywatelskiego udało się stworzyć na wsiach, gdzie realizowany jest fundusz sołecki. Sceptycznie do tematu podchodzi również Leszek Chojnicki, sołtys Borzęciczek. – To pomylony pomysł. To się może udać w gminie, która ma duże pieniądze. Inaczej przyjdzie kilku i będą chcieć jakieś pierdoły, zamiast któregoś kilometra drogi – stwierdził Leszek Chojnicki.Spotkał się jednak z ripostą ze strony Karola Jankowiaka. - Mieszkańcy tworzą wspólnotę i budżet obywatelski właśnie z takiej wspólnoty powinien wypływać, a nie tylko od nas – podkreślił rajca. Szef „Wspólnie dla Koźmina” nie poddawał się i namawiał władze miasta, by te dopuściły do głosu mieszkańców. - Inicjatywę uchwałodawczą posiada burmistrz oraz każdy z członków rady, ale można przecież dać ludziom prawo do wprowadzenia pod obrady własnego projektu uchwały po uprzednim zebraniu odpowiedniej liczby podpisów – obrazował Dominik Radwański.Tu jednak nosem kręcił włodarz. - Po to mamy przedstawicieli w radzie, by byli przedłużeniem woli mieszkańców. Boję się takiej sytuacji, że będziemy prowadzili prace tylko i wyłącznie nad projektami uchwał – ostrzegł Maciej Bratborski, burmistrz Koźmina Wlkp. Z góry założył, że wśród propozycji inicjatyw pojawią się zachcianki pojedynczych jednostek. - Powinniśmy się wsłuchiwać w oczekiwania mieszkańców, ale też nie możemy do nich podchodzić bezkrytycznie – powiedział. I powiało stanowiskiem kolegów z SIO, którzy w poprzedniej kadencji rady powiatu zamknęli usta mieszkańcom Ziemi Krotoszyńskiej. Do dziś nikt nie może zwyczajnie przyjść i podczas obrad wyrazić swojego zdania. Ot, demokracja w lokalnym wydaniu.