Utonięcie było przyczyną śmierci 57-letniego pracownika na pływalni w Koźminie Wlkp. Z przeprowadzonej sekcji zwłok nie wynika, aby mężczyzna tuż przed wpadnięciem do basenu zasłabł lub doznał ataku serca.Tego, jak 57-latek znalazł się w wodzie, w miejscu, gdzie niecka jest najpłytsza, być może nigdy nie uda się wyjaśnić, bo w chwili zdarzenia mężczyzna przy basenie był sam.
Utonięcie było przyczyną śmierci 57-letniego pracownika na pływalni w Koźminie Wlkp. Z przeprowadzonej sekcji zwłok nie wynika, aby mężczyzna tuż przed wpadnięciem do basenu zasłabł lub doznał ataku serca.Tego, jak 57-latek znalazł się w wodzie, w miejscu, gdzie niecka jest najpłytsza, być może nigdy nie uda się wyjaśnić, bo w chwili zdarzenia mężczyzna przy basenie był sam.
[ZT]43191[/ZT]
Po wypadku przez ponad tydzień koźmiński basen był zamknięty. Na zlecenie sanepidu przeprowadzono dwukrotne chlorowanie wody, po czym przekazano próbki do analizy.
Po ich zbadaniu inspektorzy wojewódzkiej stacji epidemiologicznej z Poznania nie mieli żadnych zastrzeżeń co do jakości wody i obiekt ponownie dopuszczono do użytkowania. - Otwarcie basenu nastąpiło w sobotę 1 sierpnia. Zbiegło się to z czasem, gdy poprawiła się pogoda. Frekwencja osób korzystających z basenu bardzo nas zadowala. Oczywiście wciąż trudno pogodzić się ze stratą pana Romana. Był nieodżałowanym pracownikiem, który od początku był związany z naszą pływalnią. Bardzo go nam brakuje – przyznaje Sławomir Gruchała, dyrektor Gminnego Ośrodka Sportu w Koźminie Wlkp. Obowiązki 57-latka, który był pracownikiem gospodarczym na obiekcie przejęła pozostała część obsługi basenu. - Pracuje u nas osoba zatrudniona na umowę-zlecenie oraz osoba zatrudniona w ramach robót interwencyjnych – wyjaśnia szef GOS-u.