Koźmin Wlkp: Kłopoty z finansowaniem oświaty

Nawet 7 mln zł do funkcjonowania szkół i przedszkoli dołoży w tym roku gmina Koźmin Wlkp. Kosztów działania placówek i płac nauczycieli w całości nie pokrywa subwencja oświatowa przydzielana przez państwo na każdego ucznia. Ubolewa na tym szef komisji społecznej. - Gdyby subwencja w 100% pokrywała koszty, wtedy mamy przynajmniej dwa razy tyle, ile wydamy w tym roku na inwestycje (3,7 mln zł – przyp. red.) Wyobraźmy sobie to – rozmarzył się Hieronim Gabryelczyk.Włodarz skrytykował system finansowania oświaty, który nie zmienia się od blisko dwóch dekad. - Współczynniki, które brane są pod uwagę do wyliczenia subwencji, nie zmieniły się od 1996 roku. A w tym czasie doszły choćby zwiększone standardy działania szkół, stopnie awansu zawodowego czy mianowania nauczycieli. I na to jeszcze nakłada się niż demograficzny. Musi nastąpić zmiana – stwierdził z rozgoryczeniem Maciej Bratborski, burmistrz Koźmina Wlkp. Dziecko wiejskie, staje się miejskie Trudno mu też zrozumieć zwiększanie dotacji z państwa dla szkół wiejskich. - To dla mnie największa głupota utrzymywanie wyższej o 40 % subwencji dla szkół na wsiach. Dzięki temu np. gmina wiejska w 100% może pokryć koszty. I tak np. Rozdrażew w pewnym czasie nawet z subwencji prowadził inwestycje. My np. dowozimy dzieci z terenów wiejskich do miasta do gimnazjum i te dzieci nagle stają się „miejskie” – podkreślał Maciej Bratborski. Wówczas Hieronim Gabryelczyk wykoncypował sobie, że wyższą kasę uda się pozyskać, gdyby gimnazjum ulokowane było na wsi. - Czyli dla nas lepsze rozwiązanie to wywieźć dzieci z miasta na wieś? – zasugerował rajca. Propozycję ironicznie podsumował włodarz. - Życzę odwagi temu, kto zaproponuje rodzicom takie rozwiązanie. Myślę, że szukaliby w książce telefonicznej, gdzie przyjmuje najbliższy psychiatra. Gimnazjum w Białym Dworze? Za wygraną nie dawał jednak radny i jednocześnie sołtys Białego Dworu - Tomasz Grzesiak. Zaproponował, by Koźmin Wlkp. przyłączył się do jego wioski. Choć propozycja wydała się niedorzeczna, to jednak okazało się, że i taki wariant niegdyś rozważano. - Był taki pomysł, może nie przyłączyć miasta do Białego Dworu, tylko zmienić granice administracyjną o ul. Kopernika i wtedy gimnazjum znajdujące się przy niej byłoby w Białym Dworze – przyznał Maciej Bratborski. Tłumaczył jednak, że taki manewr wymagałby długiej przeprawy legislacyjnej, począwszy od referendum, po akceptację na szczeblu rządowym. I wcale nie ma pewności, czy ostatecznie udałoby się uszczuplić wielkość miasta. - Każdy by się zastanawiał jak to jest, bo raczej miasta rozszerzają się niż chudną i by się połapali, dlaczego wybraliśmy takie rozwiązanie – uśmiechał się burmistrz. Nie dla likwidacji Rozwiązań pozwalających na pozyskanie wyższej subwencji szukał też radny Andrzej Nowacki. I szedł tropem ściągnięcia kasy na szkoły wiejskie. - Czy utworzenie gimnazjum na bazie jakiejś szkoły podstawowej na terenie wiejskim przyniosło jakieś pieniądze? – zastanawiał się radny. Z tyłu głowy miał utworzenie oddziałów gimnazjum w szkole w rodzimym Mokronosie. Jednak zdaniem burmistrza pozwoliłoby to na sięgnięcie po kwotę rzędu 80 – 100 tys. zł rocznie przy poniesieniu znacznych nakładów. Dzieliłyby się one pomiędzy gimnazjum w mieście i na oddziały na wiosce. - W gimnazjach stawiane są wymogi co do kadry, prowadzi się w nich przedmioty specjalistyczne jak fizyka, chemia, historia. Szkołę należałoby odpowiednio doposażyć, a nauczyciel uczący teraz w gimnazjum musiałby dojeżdżać, Oczywiście ucząc w szkole, dostawałby dodatek wiejski do pensji – wyliczał Maciej Bratborski. I choć do oświaty dopłaca się co roku słono, to nie ma planów likwidacji żadnej z placówek. - Założenie strikte ekonomiczne przy funkcjonowaniu oświaty jest nie do przyjęcia, dlatego jestem zwolennikiem by utrzymywać placówki, które są, dbać o poziom nauczania i bazę, która służy dzieciom. Ewa Serafiniak