Jacek Zawodny, na co dzień nauczyciel w koźmińskiej ?jedynce? wziął na dywanik swoją szefową. I jako przewodniczący komisji rewizyjnej skontrolował placówkę, w której pracuje.Bożena Kulka kierując koźmińską ?jedynką? jest też w praktyce szefową Jacka Zawodnego, który uczy w szkole wuefu. Jednak to ona musiała się przed nim tłumaczyć z wydawanych w placówce pieniędzy, przydzielanych nauczycielom nagród, dodatków do pensji czy z wypłacanych delegacji. Jak to się stało, że pracodawca znalazł się na dywaniku u pracownika?
Jacek Zawodny, na co dzień nauczyciel w koźmińskiej „jedynce” wziął na dywanik swoją szefową. I jako przewodniczący komisji rewizyjnej skontrolował placówkę, w której pracuje.Bożena Kulka kierując koźmińską „jedynką” jest też w praktyce szefową Jacka Zawodnego, który uczy w szkole wuefu. Jednak to ona musiała się przed nim tłumaczyć z wydawanych w placówce pieniędzy, przydzielanych nauczycielom nagród, dodatków do pensji czy z wypłacanych delegacji. Jak to się stało, że pracodawca znalazł się na dywaniku u pracownika?
„Nie będzie konfliktu”?
Otóż Jacek Zawodny jest od kilku miesięcy radnym i szefem komisji rewizyjnej. I postanowił skontrolować, jako pierwszą w swej samorządowej karierze, właśnie szkołę, w której jest pracownikiem. Sam nie widzi w tym nic niestosownego, że jako szeregowy nauczyciel miał nie tylko wgląd do dokumentacji finansowej placówki, ale jeszcze „przepytywał” pracodawcę. - Rafał Szczepaniak z UAM w Poznaniu uznał, że w przypadku komisji rewizyjnej nie będzie żadnego konfliktu interesów, stąd tutaj jestem i mam tę niewdzięczną rolę – oznajmił Jacek Zawodny rozpoczynając kontrolę szkoły w gabinecie swojej szefowej. Do dziennikarki „Gazety Krotoszyńskiej” zwrócił się słowami. - O efektywności tej kontroli przekona się pani za chwilę. I razem z kolegami z komisji, którzy też nie widzieli niczego zdrożnego w fakcie, że pracownik kontroluje pracodawcę, prześwietlał dokumenty dotyczące nie tylko całorocznych wydatków szkoły, ale i tego jak dyrektorka przyznaje dodatki motywacyjne do płac nauczycieli, jak nagradza pracowników za osiągnięcia w pracy czy rozlicza ich ze służbowych wyjazdów. - My się niczego nie obawiamy – stwierdził w imieniu całej czwórki Karol Jankowiak, członek komisji rewizyjnej.
„Ludzka przyzwoitość”
Rafał Szczepaniak, na którego powoływał się Jacek Zawodny, podkreśla, że choć prawo nie reguluje tej kwestii, to zwykła ludzka przyzwoitość nakazuje, by radny z komisji rewizyjnej w takiej sytuacji zrezygnował z udziału w kontroli. Nie inaczej było podczas szkolenia z koźminianami. - Zawsze mówię na spotkaniach szkoleniowych, że jest sytuacją wysoce niefortunną, jeżeli skład komisji rewizyjnej pozostaje w pewnej zależności od osoby kontrolowanej. W takim wypadku przyzwoitość nakazywałaby, aby taka osoba się wyłączyła. I lepiej, gdybyśmy nie opierali się tylko na przyzwoitości konkretnego członka komisji rewizyjnej, ale, żeby ta została zadekretowana w statucie gminy lub w końcu przez ustawodawcę. Bo regulacja dotycząca działalności komisji rewizyjnej jest lakoniczna – podkreśla dr Rafał Szczepaniak z wydziału prawa i administracji poznańskiego UAM. Czyżby radny Jacek Zawodny przysnął na szkoleniu, czy też nie zrozumiał jasnego przekazu profesora o „ludzkiej przyzwoitości”?
Zachęcał do dsykusji
Już podczas samej kontroli Jacek Zawodny wcielił się bardziej w rolę słuchacza wysłuchując w milczeniu odpowiedzi swojej szefowej na pytania zadawane przez pozostałych rajców. Odzywał się głównie, by zachęcić do dalszej dyskusji, spoglądając na kolegów. Na jego prośbę zareagował zwłaszcza Wiesław Głuszek, który uaktywnił się, gdy chodziło o przyznawane przez Bożenę Kulkę dodatki motywacyjne nauczycielom. - Czy podnosi je pani nauczycielom? Czy przyznając je, bierze pani pod uwagę osiągnięcia wychowanków? Bo większość to są konkursy i zawody sportowe - dociekał rajca. Szefowa placówki tłumaczyła, że wysokość dodatków jest różnicowana. - Są nauczyciele, którzy nie mają takiego dodatku, a są i tacy, którzy mają wyższy niż 50 zł. Wszystko w zależności od kryteriów, które spełniają. Biorę pod uwagę również zaangażowanie w życie społeczne szkoły, sposób wykonywania pracy – tłumaczyła Bożena Kulka. Trwało to ponad godzinę. Po czym radni pojechali skontrolować kolejną placówkę – tym razem w Starej Obrze. Najwidoczniej z góry nastawieni byli na mniej wnikliwą kontrolę, bo Jacek Zawodny stwierdził, że nie zdążą nawet wypić kawy czy herbaty. - Przyjechaliśmy do pani na 15 minut. Wiemy, że szkoła działa dobrze, więc za dużo pracy nie będziemy mieć – oznajmił. Kontrolę zakończono po 30 minutach, a radni zdążyli jedynie zerknąć na przygotowane dokumenty. Nawet nie przejęli się tym, że szefowa placówki Irena Jaskółka przyznała się do nałożenia na nią mandatu przez inspekcje pracy. - Dopatrzono się kilku błędów w dokumentacji, nawet w tej z 1987 roku – tłumaczyła dyrektorka, ale niepotrzebnie, bo kontrolujący radni nie wnikali w szczegóły.