To już pewne. Były prezes nie będzie pracował w krotoszyńskiej spółce CSiR „Wodnik”. - Pan Cierniewski złożył dokumenty, jednak – gdy próbowaliśmy się z nim kontaktować – nie odbierał od nas telefonów – mówi Tomasz Niciejewski, prezes „Wodnika”.
Jacek Cierniewski przez 18 lat kierował krotoszyńskim „Wodnikiem”. I wielu myślało, że fotel prezesa zajmować będzie aż do emerytury. Gdy jednak szeregi spółki zasilił emerytowany strażak - Tomasz Niciejewski – przyszłość Jacka Cierniewskiego stała się niepewna. Wszyscy zastanawiali się, jak będzie wyglądać współpraca obu panów i kto tak naprawdę będzie miał więcej do powiedzenia w firmie.
Personalne roszady
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Już cztery miesiące później nastąpiły personalne roszady i rada nadzorcza zdecydowała, że prezesem zostanie Tomasz Niciejewski, a Jacek Cierniewski zostanie zdegradowany do funkcji „wice”. – Było wiele uwag na temat relacji prezesa Cierniewskiego z pracownikami. Podobnie było z osobami z firm zewnętrznych – mówił wówczas na łamach „Gazety Krotoszyńskiej” Franciszek Marszałek, burmistrz Krotoszyna. I podkreślał, że Cierniewski miał poradzić sobie z przekształceniem zakładu w spółkę i poprawić wizerunek „Wodnika”. - I z tego drugiego się nie wywiązał – stwierdził włodarz.
Degradacja na wiceprezesa
Tomasz Niciejewski i Jacek Cierniewski podpisali roczne kontrakty. Z racji tego, że – jak mówił na łamach „Gazety Krotoszyńskiej” Grzegorz Galicki, skarbnik gminy i członek rady nadzorczej spółki – były prezes był skonfliktowany z szefami klubów sportowych i nie miał dobrych kontaktów z pracownikami spółki, powierzono mu tylko zadania inwestycyjne. Miał zająć się rozbudową i termomodernizacją krytej pływalni oraz sprowadzeniem do „Wodnika” środków zewnętrznych z programu „Jessica”. Zadaniem Tomasza Niciejewskiego było natomiast zadbanie o rozwój, poprawienie nadszarpniętego wizerunku i złagodzenie relacji wewnątrz firmy.
Negatywna ocena pracy
Po roku przyszedł czas na ocenę pracy obu panów. Rada nadzorcza stwierdziła, że prezes Niciejewski wywiązał się z powierzonych mu zadań. - Stwierdziliśmy, że „Wodnik” zmierza w dobrym kierunku – w każdym zakresie – podkreślał Grzegorz Galicki, o czym pisaliśmy już na łamach „Gazety Krotoszyńskiej”. Niciejewskiemu przedłużono więc kontrakt na kolejne 3 lata. Inaczej sytuacja wyglądała w przypadku Jacka Cierniewskiego. - Rada nadzorcza stwierdziła, że eksperyment ze stanowiskiem wiceprezesa się nie sprawdził. Pan Cierniewski miał przygotować szeroki front remontów i zadań inwestycyjnych i rada nadzorcza uważa, że nie wywiązał się z tego zadania – mówił wprost Grzegorz Galicki. Dlatego nie przedłużono z nim kontraktu, likwidując stanowisko wiceprezesa.
Apel burmistrza
Były wiceprezes „Wodnika” wylądował na bezrobociu. W jego obronie stanął jednak burmistrz Krotoszyna, który zaapelował do Tomasza Niciejewskiego o znalezienie Cierniewskiemu roboty w spółce. - Szkoda byłoby nie wykorzystać 20-letniego doświadczenia pana Cierniewskiego, dlatego zaproponowałem, by znalazło się dla niego miejsce w spółce wykorzystując jego potencjał – tłumaczył wówczas Franciszek Marszałek.
„Nie odbiera od nas telefonu”
Prezes „Wodnika” przystał na to i stwierdził, że dla Jacka Cierniewskiego znajdzie się miejsce w dziale technicznym. Były wiceprezes złożył więc niezbędne dokumenty i miał czekać na rozmowę kwalifikacyjną, do której nie doszło. Podobno z winy Jacka Cierniewskiego. - Pan Cierniewski nie odbiera od nas telefonu i nie odpisuje na SMS-y. Próbowaliśmy się z nim skontaktować kilkukrotnie. Nie pojawił się również w firmie – przyznaje Tomasz Niciejewski. I podkreśla, że nie ma zamiaru dłużej czekać na reakcję ze strony Jacka Cierniewskiego. - Próbowaliśmy wielokrotnie. Pan Cierniewski dostał szansę, z której nie skorzystał. Nie będziemy czekać dłużej. Nie zostanie zatrudniony w spółce – mówi wprost prezes „Wodnika”. Co było powodem braku kontaktu z byłym wiceprezesem? Tego nie wiadomo. Sam zainteresowany od nas również nie odbiera telefonu.