Pasją Franciszka Konradego jest film. Ale nie chodzi o siedzenie przed telewizorem czy coraz bardziej popularne oglądanie filmów w Internecie. Krotoszynianin jest filmowcem-amatorem, którego twórczość doceniali nawet profesjonalni reżyserzy z Polski i zagranicy.
- Pamiętam, że przyjeżdżał do nas facet, który rozkładał projektor na bagażniku rowerowym i wyświetlał filmy na odwróconej mapie. Oglądało się z otwartą buzią wszystko, jak szło. Takie czasy, że nie było wiadomo, jaki film zostanie wyświetlony, ale miejsca były zarezerwowane do ostatniego – obrazuje pan Franciszek. Tak zaczęła się jego fascynacja filmem.
Jego największym dziełem jest krótkometrażowy film „Zostańcie jeszcze...” z 1982 roku. Nakręcona w realiach stanu wojennego produkcja pełna jest odniesień do panującego wówczas w kraju komunizmu. Autor pozornie komentując to, co widać na ekranie, czyli losy niszczejących wiatraków-koźlaków jawnie kpi z ustroju, w którym przyszło żyć.
- Na sali było pełno członków PZPR. Ale projekcja co chwilę była przerywana oklaskami i salwami śmiechu. Towarzysze rozumieli ironię - opowiada Francizek Konrady.