- To była istna chemia – natka pietruszki, wysuszona trawa nasączone acetonem, bądź innymi środkami odurzającymi jak lakiery, rozpuszczalniki, trutki na szczury, substancje znajdujące się w płynach do naczyń, środkach do udrażniania rur jak np. „Kret” - wyliczał mł. asp. Piotr Szczepaniak, z komendy policji w Krotoszynie.
W ten sposób mówił młodym ludziom z Krotoszyna, o substancjach, jakie odkryli laboranci w składzie dopalaczy sprzedawanych niegdyś w sklepach na terenie miasta z tzw. artykułami kolekcjonerskimi. Podkreślał, że było to nic innego jak dopalacze.
Wprawdzie w 2011 r. na terenie całego kraju zamknięto i polikwidowano tego typu punkty handlowe, jednak w niedługim czasie ich miejsce zastąpiły nowe, na pierwszy rzut oka niepozorne przybytki. - Oferowały sprzedaż pochłaniaczy wilgoci, odświeżaczy powietrza, a nawet podpałek do grilla. Wszystko to jednak były środki, które po zbadaniu okazało się, że zawierały substancje, które wkrótce zaczęły trafiać na listę substancji zakazanych, czyli tak naprawdę narkotyków – obrazował funkcjonariusz. Przestrzegał młodzież przed sięganiem po dopalacze, które jak się okazuje, wyniszczają organizm. I jako przykład przywołał sytuację, w której tylko w tym roku znalazło się czworo młodych chłopaków z powiatu krotoszyńskiego.
- Gdy trafili do szpitala, lekarz rozkładał ręce. Zlecał płukanie żołądka i czekał na efekt – tłumaczył Piotr Szczepaniak.
Po czym dodał, że tylko w lipcu na listę środków zakazanych trafiło ponad 100 nowo odkrytych specyfików. - Ci chłopacy wtedy byli pod wpływem dopalaczy, a gdyby teraz ich zbadano, uznano by, że są pod wpływem narkotyków – wskazał młodszy aspirant. Po czym dla głębszego uzmysłowienia zagrożenia wyświetlił film przygotowany przez członków fundacji „PaT” z Ostrowa Wlkp. z udziałem młodych ludzi, którzy zażywali dopalaczy.