Część mieszkańców bloku przy ul. Transportowej w Krotoszynie nie zgadza się ze sposobem, w jaki wspólnota mieszkaniowa, a także Zarząd Gospodarki Mieszkaniowej, administrują budynkiem. Pisaliśmy o tym na łamach „Gazety Krotoszyńskiej”. Lokatorzy wytykają im m.in. błędy przy ocieplaniu budynku. Ich wnioski, jak zapewnia szefostwo ZGM, zostaną uwzględnione. - To nie jest tak, że wszystko nam się nie podoba, ale są rzeczy, które powinny być robione inaczej. Przecież to chodzi o nasze mieszkania – mówi jeden z właścicieli. I wylicza. – Np. ocieplenie bloku wzbudza nasz sprzeciw. Został na to zaciągnięty kredyt, a jak to zostało zrobione. Fuszerka – uważa mężczyzna. – Przecież ten kredyt będziemy spłacać przez lata, a już widać niedociągnięcia przy ocieplaniu. Poza tym dół budynku miał być też docieplony, a nie jest – dodaje jego sąsiad. Nie podoba im się również pomysł zmiany sposobu ogrzewania na gazowe, o czym pisaliśmy na łamach „Gazety Krotoszyńskiej”.
Nikt nikogo nie oszukał Przedstawiciele Zarządu Gospodarki Mieszkaniowej spotkali się z grupą mieszkańców, aby omówić najpilniejsze ich zdaniem prace do wykonania. – Chodnik przed blokiem jest za wysoki. Mówili, że zanim go położyli to skuli beton. Jakby go skuli, to ten chodnik nie byłby tak wysoki. Twierdzili, że wywieźli gruz, a gdzie on jest? I kto za to płaci? My – stwierdził pan Stanisław, prezentując Zygmuntowi Witczakowi i Waldemarowi Binkowskiemu z ZGM rozliczenie finansowe inwestycji w którym jedna z pozycji stanowi właśnie skucie betonu. Co zdaniem pana Stanisława nie miało miejsca. Na co pracownik ZGM odparł. – W kosztorysie było skucie betonu (...) Wykonawca skuł tylko część, bo nie było potrzeby kucia na całej powierzchni – wskazywał Waldemar Binkowski. I dodał. - Ale w to miejsce wykonawca nawiózł beton, do tego doszło odwodnienie i rury, czego nie było w kosztorysie. Zostało to rozliczone jako całe zadanie, jedno weszło w drugie. Stąd różnice, ale nikt nikogo tu nie oszukał – zapewniał mężczyzna. Zaś Zygmunt Witczak sprecyzował. - Jeśli chodzi o sam chodnik, to on nie jest za wysoki, ponieważ chodziło o to, aby był równy poziom, i żeby woda spływała w stronę drogi a nie pod blok – sugerował. Na co mieszkaniec odparł. - Nie trzeba było tak od razu to wytłumaczyć. Nikt się nie chce kłócić, my też się chcemy dogadać – przyznał pan Stanisław.
„Nie na łapu- capu tylko z głową” Lokator miał też uwagi związane z pracami przy dociepleniu budynku. – Dół nie został ocieplony, wyszły plamy. Tak nie może być – stwierdził. Zgodził się z nim Zygmunt Witczak i obiecał wrócić do tematu wiosną. - Teraz nie będziemy nic poprawiać, bo jeśli mieszkańcy chcą docieplenia od dołu, to nie ma sensu tego robić. Docieplenie ma być do poziomu gruntu, albo jeszcze niżej – tłumaczył. Pojawił się też temat zmiany sposobu ogrzewania. Obecnie budynek opalany jest na węgiel. – Jestem jak najbardziej za, ale trzeba to zrobić po ludzku, z głową. Nie na łapu-capu. Jak zostanie sprawa z ociepleniem załatwiona, wtedy można rozważać zmianę ogrzewania – tłumaczył lokator. Przedstawiciele ZGM przyznali mu również rację co do zamurowania okna w kotłowni (w momencie jej likwidacji ) i postawienia nowych ławek przed blokiem. I zadeklarowali rekultywację trawnika wokół bloku.
(far)