Pijany pacjent uderzył w twarz ratowniczkę medyczną, która w krotoszyńskim szpitalu próbowała odłączyć mu kroplówkę. Początkowo rzecznika placówki stwierdził, że winę za to ponoszą policjanci, którzy nie zabrali mężczyzny na komendę. Po chwili jednak się z tego wycofał, tłumacząc, że było to „niefortunne”.
56-latek leżał na jednej z ulic w Koźminie Wlkp. Wezwani na miejsce policjanci zadysponowali Zespół Ratownictwa Medycznego. Ten zdecydował o zabraniu koźminianina do szpitala. W chwili przyjazdu ratowników mężczyzna był nieprzytomny.
- Czuć było od niego alkohol – wskazuje Sławomir Pałasz, rzecznik prasowy krotoszyńskiego szpitala.
Był - czy nie był agresywny?
Zdaniem Pałasza - po tym jak 56-latek został przewieziony na SOR - dyżurująca lekarka poprosiła policjantów o interwencję, ponieważ pacjent był niebezpieczny.
- Lekarka zawiadomił policję, że na oddziale znajduje się niebezpieczny dla otoczenia i upojony alkoholem pacjent, który stwarza zagrożenie dla personelu i innych pacjentów. Poprosiła o interwencję. Przybyły patrol odmówił zabrania pacjenta na komendę. Uznał, że nie ma do tego wskazań i opuścił szpital – informuje w swoim oświadczeniu Sławomir Pałasz.
Tymczasem z notatek służbowych policjantów interweniujących w lecznicy wynika, że zostali oni wezwani jedynie do ustalenia danych personalnych 56-latka.
- Gdy policjanci dojechali do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego personel zdążył już sam pozyskać te informacje - mówi Piotr Szczepaniak, rzecznik policji w Krotoszynie.
I dodaje.
- Policjanci na miejscu nie stwierdzili, by pacjent ten był w jakikolwiek sposób agresywny, dlatego nie było podstaw, by go zatrzymać - wskazuje Piotr Szczepaniak.
Był pijany, uderzył ratowniczkę
Koźminianin został przyjęty na oddział, otrzymał leki i poddano go diagnostyce.
- W badaniu krwi stwierdzono wysokie stężenie alkoholu – wskazuje Sławomir Pałasz.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy 56-latek miał ponad 5 promili alkoholu we krwi. W momencie, gdy jedna z ratowniczek medycznych pracujących na SOR chciała odłączyć mu kroplówkę – mężczyzna miał uderzyć ją w twarz.
- W tym momencie została naruszona nietykalność cielesna funkcjonariusza publicznego podczas wykonywania czynności służbowych. Ponownie wezwano policję, która zabrała ze sobą 56-latka do wytrzeźwienia – dodaje rzecznik prasowy szpitala.
Zarzuty i zakaz opuszczania kraju
Mężczyzna został przewieziony na komendę krotoszyńskiej policji. Sprawę przejęła prokuratura, która postawiła 56-latkowi dwa zarzuty: znieważenia funkcjonariusza publicznego i naruszenia jego nietykalności cielesnej. Wobec koźminianina zastosowano dozór policyjny, poręczenie majątkowe w wysokości 500 zł i zakaz opuszczania kraju. Za popełnione czyny grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Rzecznik bawił się w sędziego?
Początkowo Sławomir Pałasz w swoim oświadczeniu stwierdził, że winni sytuacji, do której doszło na SOR są policjanci.
- W naszej ocenie, gdyby policja mogła podczas pierwszej interwencji zabrać ze sobą pacjenta do wytrzeźwienia, lub zapewnić bezpieczeństwo personelowi podczas pobytu pacjenta na SOR-ze, tej niebezpiecznej sytuacji można byłoby uniknąć (...) – napisał Pałasz.
Co spotkało się z negatywną oceną internatów.
- Ktoś tu się czuje sędzią i osądza, a chyba nim nie jest. Mam na myśli pana rzecznika - Sławomira Pałasza – napisał na portalu www.krotoszynska.pl „obywatel”.
Zgodził się z nim „pacjent”. - Raczej powinien sprostować i uderzyć się w pierś, że źle postąpił bawiąc się w sędziego.
Oświadczenie zniknęło
Sławomir Pałasz w pierś się co prawda nie uderzył, ale oświadczenie usunął ze strony szpitala. Zamieścił również lakoniczny komunikat na temat „niefortunnej oceny dotyczącej pracy policji”.
- Nie miała ona jednak na celu dyskredytowania kogokolwiek – wskazał.