Zofia Jamka z PSL-u została szefową krotoszyńskiej rady. Jej przyboczni to kolega z partii Krzysztof Kierzek i Natalia Robakowska z koalicyjnego SIO. Stołki podzielono tak, jak napisaliśmy przed tygodniem. I na nic zdały się próby wyszarpania przez opozycyjne OPS choćby kawałeczka dla siebie. O tym, że Zofia Jamka chce kierować radą informowaliśmy już przed tygodniem. Ale nie tylko ona miała chrapkę na ten stołeczek. Zakusy wykazywał ponoć Krzysztof Manista z SIO, jego kolega z formacji Cezary Grenda a także Krzysztof Kierzek – oboje z PSL. O tym ostatnim pisaliśmy już w poprzednim numerze „Gazety Krotoszyńskiej”. Niestety pretendenci do tronu musieli obejść się ze smakiem, bo okazało się, że królowa, przynajmniej w szeregach koalicyjnego klubu, może być tylko jedna. I to właśnie kandydaturę Zofii Jamki oficjalnie zaproponowali radni z PSL wspierani przez tych z SIO.
Wygrali, ale nikt z nimi nie chciał rozmawiać Opozycja jednak nie zamierzała odpuszczać i pokazała pazury. – Chciałem państwu przypomnieć, że to OPS wygrało wybory. (...) Byliśmy gotowi do rozmów o kształcie i pracy rady, ale z przykrością muszę stwierdzić, że nikt z nami nie chciał rozmawiać, pomijając nasze ugrupowanie, jakby nie brało udziału w wyborach i tych wyborów nie wygrało – oświadczył Sławomir Augustyniak z OPS-u. I dodał. – Słyszymy u niektórych hasła współdziałajmy, chciałem przypomnieć, że współdziałanie polega na współpracy ze wszystkimi, zwłaszcza z tymi, którzy wygrali wybory – tłumaczył oburzony radny podkreślając, że to OPS wprowadził do rady aż 7 osób. Dlatego też stowarzyszenie postanowiło zgłosić swoją kandydatkę na szefową rady – Jolantę Borską. Apele opozycji na niewiele się zdały, bo koalicja trzyma się mocno. Gdyby się posypała – posypały by się też stołki i w gminie, i w powiecie. Stołki, jak wiadomo ważna rzecz więc rajcy PSL i SIO potulnie pospieszyli do urny popierając w głosowaniu Zofię Jamkę. Opozycja nie zamierzała jednak ustępować. Tuż po ogłoszeniu wyników Wiesław Sołtysiak oznajmił, że wybory są nieważne i trzeba je powtórzyć. – W art. 25a ustawy o samorządzie napisano, że osoba, która ma interes prawny, a pani Zofia ma interes finansowy, powinna być wyłączona z głosowania. (...) Dlatego głosowanie jest nieważne – uznał radny. Nie zgodziła się z nim Ewa Lindner – Graf – radca prawny urzędu. – To, co pan mówi, nie ma zastosowania przy głosowaniu nad stanowiskami, bo byłoby to sprzeczne z wcześniejszą zgoda na kandydowanie (...) To, że pani przewodnicząca będzie otrzymywała dietę nie oznacza, że ma w tym interes finansowy - oświadczyła radczyni.
Zamienili się stołkami Niespodzianek nie było też przy wyborze zastępców przewodniczącego. Początkowo mówiło się o tym, że pierwszym wiceprzewodniczącym ma być Krzysztof Kierzek, a drugim Natalia Robakowska. Po rozmowach koalicyjnych okazało się jednak, że radni zamienili się pozycjami. Reprezentanta z SIO została „pierwszą” po „pierwszej”, a ludowiec musiał się zadowolić dwójką. Rola to jak powiadają złośliwi niewdzięczna, bo powiązana m. in. z liczeniem głosów radnych podczas sesji. I to jest chyba różnica między pierwszym a drugim wiceprzewodniczącym, o którą dopytywał Wiesław Sołtysiak z opozycji. Po prostu pierwszy reprezentuje, drugi rachuje. Farida Leśniewska