Paula Kaczmarek z Krotoszyna jest w piątym miesiącu ciąży, choć zdecydowanie tego po niej nie widać. Wiadomość o tym, że zostanie mamą najpierw ją przeraziła. W przeciwieństwie do jej narzeczonego, który od początku ?skakał z radości?.Gdy Paula Kaczmarek z Krotoszyna poczuła się źle, była przekonana, że to grypa. Przez myśl jej nie przeszło, że uderzenia gorąca, złe samopoczucie i ogólne rozbicie mogą świadczyć o ciąży.
Paula Kaczmarek z Krotoszyna jest w piątym miesiącu ciąży, choć zdecydowanie tego po niej nie widać. Wiadomość o tym, że zostanie mamą najpierw ją przeraziła. W przeciwieństwie do jej narzeczonego, który od początku „skakał z radości”.Gdy Paula Kaczmarek z Krotoszyna poczuła się źle, była przekonana, że to grypa. Przez myśl jej nie przeszło, że uderzenia gorąca, złe samopoczucie i ogólne rozbicie mogą świadczyć o ciąży.
- Był grudzień. Wieszałam akurat coś na gazetce w klasie, bo jestem nauczycielką, gdy źle się poczułam. Zrobiło mi się strasznie gorąco. Otworzyłam wszystkie okna, choć był środek zimy – opowiada 28-letnia nauczycielka ze Szkoły Podstawowej nr 4 w Krotoszynie.
I przyznaje, że przeżyła szok, gdy koleżanka zwróciła jej uwagę, że jej objawy mogą świadczyć nie o grypie, a o ciąży. - Pomyślałam „niemożliwe”. W codziennym zabieganiu nie zwróciłam na to uwagi – mówi krotoszynianka.Dwie kreskiPojechała do apteki, kupiła test i wróciła do domu. - I nie miałam odwagi, by go zrobić. Test leżał w torebce i co chwilę, pod byle pretekstem do tej torebki podchodziłam – opowiada. W końcu nie wytrzymała.
- Z niedowierzaniem patrzyłam na dwie kreski na pasku. Wyszłam z łazienki, blada jak ściana, a mój narzeczony Patryk zapytał, co się stało – mówi Paula Kaczmarek.
Gdy poinformowała narzeczonego, że jest w ciąży, jego reakcja ją zaskoczyła. - Zaczął skakać, cieszyć się, mówić, że to fantastycznie i w ogóle. Ja byłam przerażona, a on strasznie się cieszył – wspomina ze śmiechem.
Reakcja pozostałych członków rodziny była podobna. - Zadzwoniłam do mamy, powiedziałam jej że jestem w ciąży, to od razu rzuciła słuchawką i pobiegła powiedzieć tacie – opowiada.Kompletowanie wyprawkiPoczątki ciąży nie były łatwe. - Fatalnie się czułam, ciągle wymiotowałam, wylądowałam w szpitalu pod kroplówką. Na szczęście po kilku tygodniach wszystko się unormowało i teraz jest dobrze – przyznaje 28-latka.
Już nie może się doczekać narodzin maluszka.
- Pokój dziecięcy jest w trakcie remontu, łóżeczko już zamówione, wybieramy wózek. Nie szaleję ze śpioszkami, ubrankami i zabawkami, bo wiem, że po narodzinach wszyscy znajomi zaczną to przynosić, więc miałabym nadmiar – śmieje się krotoszynianka.
Przyznaje jednak, że przechodząc obok sklepów z zabawkami czasem się skusi, by zajrzeć do środka.
- Wiem, że to jeszcze za wcześnie, ale już wypatruję zabawek. Drewnianych, sensorycznych. Zależy mi, by nie były one tylko zabawkami, ale wspomagały rozwój dziecka.Wielka niewiadomaPaula Kaczmarek jest już w piątym miesiącu, ale nadal nie wie, czy urodzi chłopca czy dziewczynkę.
- Mam dwóch lekarzy. Jeden twierdzi, że to chłopiec, drugi, że dziewczynka. Pewności stuprocentowej nie ma – mówi. Dlatego też imię dziecka nie zostało jeszcze wybrane.
- Patryk i moja mama chcieliby – jeżeli urodzi się chłopiec – żeby był Czesław. Ponieważ zarówno mój dziadek, jak i dziadek Patryka mieli tak na imię. Zgodziłam się na imię Czesław, bo byłam przekonana, że będzie dziewczynka – śmieje się 28-latka.
Gdy jednak okazało się, że może być jednak chłopiec, krotoszynianka postawiła veto. - I w końcu mi ustąpili. Stanęło na tym, że będzie Franek albo Zuzia – opowiada 28-latka.Ciąża jest, brzuszka brakFranek lub Zuzia będą niebawem mieli sesję zdjęciową. – Bo umówiłam się na sesję ciążową, z brzuszkiem. To taka fajna pamiątka – mówi Paula Kaczmarek.
Problem w tym, że przyszła mama wcale nie wygląda, jakby była w ciąży.
- Sesja ma być z brzuszkiem, a brzuszka ciągle nie ma. I tak z miesiąca na miesiąc sesja jest przekładana. Zaczynam się bać, że zdjęcia zrobimy dopiero we wrześniu, gdy będę mieć termin porodu. To już będzie hardcorowa sesja zdjęciowa – żartuje krotoszynianka.
I nie ukrywa, że samego porodu się boi. - Wszyscy mówią, że nie mam czego, że to nie jest takie straszne, że szybko zapomnę o bólu. Jakoś nie jestem do tego przekonana. Przeżyć przeżyję, ale czy to będzie cudowne wydarzenie? Przekonamy się we wrześniu.