Suchej nitki na krotoszyńskich władzach nie zostawili handlujący z centrum miasta. Dostało się nie tylko burmistrzowi Julianowi Joksiowi, ale też miejskim urzędnikom. Ludzie stwierdzili, że rządzący myślą tylko o własnych interesach, nie biorąc pod uwagę zdania lokalnej społeczności. I zagrozili, że jeżeli ich żądania nie zostaną spełnione wyjdą na ulice i będą protestować. Jak Ukraińcy na Majdanie. Zaczęło się od planowanej zmiany organizacji ruchu, którą po zakończeniu rewitalizacji krotoszyńskiego rynku powiat planuje wprowadzić w rejonie Piastowskiej. Propozycje, aby ulica ta od Jana Pawła II aż do Garncarskiej była jednokierunkowa, zaś na odcinku od Garncarskiej do Kościuszki dwukierunkowa - ludzie uznali za totalny absurd. Domagali się wzięcia pod uwagę ich wniosków w tej kwestii. - Najlepiej przywrócić to, co już było albo chociaż wprowadzić ruch 2-kierunkowy od Kościuszki do Zdunowskiej - proponowali. Projektu jak lew bronił Tadeusz Olejniczak, szef wydziału komunikacji w starostwie. - To nie jest nasze widzimisię, te projekty są uzgadnianie, (...) a interesów wszystkich nie da się pogodzić – oświadczył. Mieszkańcy nie zamierzali jednak ustępować. - Chcemy, żeby było to zrobione z sensem - powtarzali. W końcu sytuację uspokoił Krzysztof Jelinowski z zarządu dróg. Jak zwykle obiecał, że jeżeli mieszkańcy zgłoszą formalny wniosek na piśmie, to weźmie go pod uwagę.
„Proszę nie powtarzać nieprawdy”
Ludzie nie rozumieli też dlaczego po zakończeniu rewitalizacji rynek ma zostać częściowo wyłączony z ruchu. Zdaniem handlujących spowoduje to tylko jedno, że kupujący przestaną odwiedzać centrum miasta. - Chyba nie o to nam chodzi. Jeśli ja nie będę miał dochodów, zwrócę się do miasta o obniżenie podatków. Wy na tym stracicie, ja na tym strącę - tłumaczył jeden z przedsiębiorców. I proponował. - Najlepszym rozwiązaniem byłoby umożliwienie przejazdu przez Rynek tak jak do tej pory, ale z bardzo ograniczona prędkością np. do 20 km/h - sugerował. Poparł go inny. – Zrozumcie, my już teraz mamy ciężko, i nieprawdą jest to co burmistrz powtarza, że po zakończeniu prac się odkujemy, skoro nikt tu do nas nie dotrze - przekonywał mężczyzna. Nie zgodził się z nimi Michał Kurek z wydziału gospodarki komunalnej w krotoszyńskim urzędzie. - Rynek nie zostanie zamknięty, będzie tu dojazd i proszę nie powtarzać nieprawdy - denerwował się urzędnik. Tłumaczył, że zgodnie z projektem rewitalizacji w samym rynku będzie ponad 100 miejsc parkingowych. - Ruch będzie się odbywał po wschodniej i południowej stronie. Po północnej (okolice ratusza) i zachodniej (okolice fontanny) wjazd będą miały tylko osoby uprawnione czyli pojazdy uprzywilejowane, mieszkańcy, dostawcy - oświadczył.
„To miasto umrze”
Wypowiedź ta wywołała głośny protest ze strony mieszkańców. - A co w tym złego, że będzie ktoś jeździł dookoła, nawet bez celu. Przynajmniej zerknie na wystawy przy okazji - oburzał się jeden z mężczyzn. Poparł go inny. - Wy jesteście od tego, żeby nam pomagać, a pan niech zmieni podejście do społeczeństwa - oświadczył jeden z handlujących zwracając się do Michała Kurka. I wskazując Juliana Joksia dodał. – Panu kończy się kadencja, szkoda że trochę bardziej nie był pan za nami. Nie ustąpimy, jeśli nas nie posłuchacie, wyjdziemy na ulice i będziemy protestować. Będziemy walczyć jak Ukraińcy na Majdanie - zagroził. Na co Julian Jokś odparł. - My tego nie robimy przeciwko wam. Zmiany przysłużą się wszystkim i mieszkańcom, i handlującym. Zobaczycie jak rynek ożyje, po zakończeniu robót, zostanie przystosowany dla pieszych będą ogródki .... - snuł wizję włodarz. To tylko jeszcze bardzie rozsierdziło zebranych. - W tych ogródkach to chyba tylko pan będzie siedział (Julian Jokś - przyp. red.) i pan (Michał Kurek – przyp. red), bo nikt tam więcej nie przyjdzie - rzucił. I oświadczył - Żądamy albo ruchu kołowego na rynku, albo darmowego parkowania w centrum miasta. Chcemy, żebyście zrobili coś, co będzie z korzyścią dla wszystkich. Innego rozwiązania nie bierzemy pod uwagę, inaczej to miasto umrze - oznajmił jeden z mężczyzn za co został nagrodzony gromkimi brawami.
Czy władze wezmą pod uwagę sugestie mieszkańców i lokalnych przedsiębiorców będziemy na bieżąco śledzić na łamach „Gazety Krotoszyńskiej”.
Farida Leśniewska