Marcin*(imię zostało zmienione) jest krótko po 30-tce. Jego ogłoszenie jest krótkie. I mówi wszystko. ?Dyskretny pan dla pań. Nr 783 XXX XXX?. Dzwonię. W słuchawce odzywa się gruby, szorstki głos. ? Słucham. ? Jestem dziennikarzem. Chcę porozmawiać o usługach, które pan oferuje paniom ? wyłuszczam powód mojego telefonu. Następuje głucha cisza przerwana dopiero po chwili. ? No dobra, pogadamy. Myślałem, że jesteś żartownisiem albo pedałem ? zaczyna Marcin. Jak to mówią ?pierwsze koty za płoty?. Ale też pierwszy raz w pracy dziennikarza miałem obawy, że rozmówca wycedzi mi do słuchawki ?spierdalaj? i będę musiał wykonać jego polecenie bez możliwości sensownej riposty. ?Nie musiałem płacić za seks? - Dlaczego postanowiłem dać ogłoszenie? Bo trzeba sobie jakoś radzić, a najlepiej robić to, w czym jest się dobrym ? mówi z rozbrajającą szczerością. Gdy dawał ogłoszenie wyspowiadał się w redakcji, że stracił pracę pod koniec ubiegłego roku. Dlatego szuka od jakiegoś czasu sponsorek. ? To prawda. Zostałem z kredytami do spłacania. Założyłem własną firmę, ale ledwo przędę, zjadają mnie ZUS-y i opłaty, a banki cisną coraz bardziej. Niełatwo od razu zdobyć tyle kasy, żeby żyć i spłacać raty. Przyznaje, że ma około 20 tys. zł długów, a bank jest natarczywy wobec dłużnika, który nie ma regularnych dochodów. (tom) Szerzej w aktualnym numerze "Gazety Krotoszyńskiej".
Seks za pieniądze to już nie tylko branża dla kobiet. Swoje usługi oferują paniom coraz częściej mężczyźni. Wystarczy przejrzeć ogłoszenia prasowe. Dla niektórych jest to szansa na połączenie przyjemnego z pożytecznym, a dla innych bycie panem do towarzystwa jest jedynym ratunkiem na przeżycie. – Straciłem pracę, zostałem z kredytami. Trzeba sobie radzić, a z kobietami zawsze mi szło łatwo - mówi „dyskretny pan dla pań” anonsujący się w „Gazecie Krotoszyńskiej”. Marcin*(imię zostało zmienione) jest krótko po 30-tce. Jego ogłoszenie jest krótkie. I mówi wszystko. „Dyskretny pan dla pań. Nr 783 XXX XXX”. Dzwonię. W słuchawce odzywa się gruby, szorstki głos. – Słucham. – Jestem dziennikarzem. Chcę porozmawiać o usługach, które pan oferuje paniom – wyłuszczam powód mojego telefonu. Następuje głucha cisza przerwana dopiero po chwili. – No dobra, pogadamy. Myślałem, że jesteś żartownisiem albo pedałem – zaczyna Marcin. Jak to mówią „pierwsze koty za płoty”. Ale też pierwszy raz w pracy dziennikarza miałem obawy, że rozmówca wycedzi mi do słuchawki „spierdalaj” i będę musiał wykonać jego polecenie bez możliwości sensownej riposty. „Nie musiałem płacić za seks” - Dlaczego postanowiłem dać ogłoszenie? Bo trzeba sobie jakoś radzić, a najlepiej robić to, w czym jest się dobrym – mówi z rozbrajającą szczerością. Gdy dawał ogłoszenie wyspowiadał się w redakcji, że stracił pracę pod koniec ubiegłego roku. Dlatego szuka od jakiegoś czasu sponsorek. – To prawda. Zostałem z kredytami do spłacania. Założyłem własną firmę, ale ledwo przędę, zjadają mnie ZUS-y i opłaty, a banki cisną coraz bardziej. Niełatwo od razu zdobyć tyle kasy, żeby żyć i spłacać raty. Przyznaje, że ma około 20 tys. zł długów, a bank jest natarczywy wobec dłużnika, który nie ma regularnych dochodów. (tom) Szerzej w aktualnym numerze "Gazety Krotoszyńskiej".