reklama

Ceny karpia przerażają. Dlaczego jest tak drogo? Rybacy tłumaczą

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: pixabay

Ceny karpia przerażają. Dlaczego jest tak drogo? Rybacy tłumaczą - Zdjęcie główne

Od 25 przez 27-28 do 30, a nawet 35 zł za kilogram żywego karpia – tak zmieniały się ceny przed Świętami Bożego Narodzenia 2022. | foto pixabay

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościWiele osób nie wyobraża sobie Bożego Narodzenia bez karpia na stole. Sprawdziliśmy, ile w tym roku trzeba zapłacić za kilogram tej ryby. Dobrych wiadomości brak. Tanio nie jest.
reklama

Szalejąca inflacja powoduje, że tegoroczne święta kosztują nas dużo więcej niż te przed rokiem. Więcej płacimy nie tylko za produkty spożywcze, ale również za prezenty, którymi będziemy obdarowywać bliskich. A ile płacimy za karpia, bez którego nie wyobrażamy sobie Bożego Narodzenia? 

Tegoroczne święta nie są tanie. Ile płacimy za karpia? 

W ubiegłym roku, krótko przed świętami, za karpia z polskich stawów musieliśmy zapłacić od 17 do 25 złotych za kilogram. Taniej było w dyskontach. Ceny zaczynały się tam od 13 złotych. Znacznie drożej trzeba było płacić za filety, średnio było 45 złotych za kilogram. Jak jest teraz?

Obecnie większość karpi z polskich stawów jest odławianych i przenoszonych do tzw. magazynów, czyli mniejszych, ale głębokich stawów z czystą wodą. Tam karp pozbywa się mułu i jeśli jest odpowiednio duży, staje się rybą handlową. Gdy jest za mały, czeka na wiosnę, by powrócić do stawu hodowlanego. Zdaniem rybaków idealna do zjedzenia ryba powinna mieć pomiędzy 1,2 a 2 kg. Ile musimy za nią zapłacić?

reklama

Pan Krzysztof, właściciel jednego z takich "magazynów" w Wielkopolsce, tłumaczy nam, że niektórzy sprzedawcy oferują karpia przez cały rok – on jednak zamawia dopiero pod koniec października i ewentualnie na życzenie danego klienta. 

Prowadzę swój sklep przeszło 30 lat. W ostatnim czasie zauważyłem, że ludzie znowu częściej zaczęli jeść ryby, wszystko przez te afery mięsne. Jednak jeżeli chodzi o karpia, to muszę przyznać, że jest to ulubiona ryba Polaków, ale dopiero w okresie Bożego Narodzenia. Inna sprawa, że ludzie pytają już o nią od października. Być może chcą się przekonać, że ryba jest świeża i nie czuć jej mułem, by potem na święta wziąć większą ilość. Poza tym sezonem wolimy łososie, makrele, pstrągi

– wylicza. Dodaje, że  średnia cena karpia tuż przed świętami to co najmniej 30-35 złotych za kilogram lub nawet więcej. To o 15 zł drożej niż przed rokiem!

reklama

Handlarze windują ceny. Ile żywa ryba kosztuje u rybaka?  

A ile płacimy za karpia, kupując go bezpośrednio u rybaków? W Gospodarstwie Rybackim "Stawczyk" Jana Pasiecznego, które znajduje się w znanej w całym kraju właśnie z hodowli karpi gminie Milicz (woj. dolnośląskie) w hurcie za kilogram ryby kilka tygodni przed świętami trzeba było zapłacić 20 złotych. 

Biorąc pod uwagę, o ile procent podrożały inne produkty, takie jak chleb czy masło, to nie uważam, żeby to było szczególnie dużo. Tym bardziej, że my również musieliśmy się mierzyć z podwyżkami cen, m.in. zboża, którym karmione są nasze ryby

– słyszymy od rybaka. Właściciel gospodarstwa opowiada nam, że boryka się z jeszcze jednym, poważnym problemem. 

reklama

To prawda, mieszkamy w pięknej okolicy, otaczają nas piękne krajobrazy i zwierzęta. Niestety, niektóre z nich zjadają nasze ryby. Rybacy z Doliny Baryczy muszą, w sposób kontrolowany, odganiać od stawów wydry, czaple, czy kormorany. Są to dla nas dodatkowe koszty.

Drogo jest w całym kraju. Polacy płacą średnio 30-35 zł za kilogram

Andrzej Garbaciak z Gospodarstwa Rybackiego "Grobla" w Cieszanowicach (woj. łódzkie) mówi nam, że karp sprzedawany na ryneczkach i targowiskach kosztuje średnio 35 złotych, a nawet więcej. Tłumaczy, że nie jest to jednak nic innego, jak tylko "sztuczne" windowanie cen przez handlarzy. 

Kilka tygodni przed świętami cena karpia u nas wynosiła 25 zł. W zeszłym roku, w tym samym czasie, było to 20 zł. Przed świętami cena rosła: 27, 28 złotych i więcej. Oczywiście mówię o detalu, w hurcie jest taniej.

Andrzej Garbaciak potwierdza, że jego branża odczuwa skutki inflacji. – Dla przykładu w poprzednim sezonie tona zboża kosztowała 700 złotych, w tym 1600 zł. Jednak my nie możemy podnieść cen ryb o nie wiadomo ile – zauważa. – U handlarzy jest zdecydowanie drożej, bo ci, jak co roku, chcą w tydzień jak najwięcej zarobić. My sprzedajmy ryby na miejscu. Na życzenie klienta usypiamy je, a nawet patroszymy.

I jeszcze jedna, bardzo ważna sprawa: 

Jeżeli ktoś życzy sobie kupić żywą rybę, to jest taka zasada, że musi mieć przy sobie pojemnik z wodą. Na jeden kilogram ryby muszą być co najmniej dwa litry wody 

– tłumaczy Garbaciak i zaznacza, że nie ma innej możliwości. Z jego gospodarstwa na pewno nie wyjdziemy z żywym karpiem w worku foliowym.

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu zpleszewa.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama