Korzystając z popularnego serwisu internetowego służącego do rezerwacji noclegów, postanowiliśmy przekonać się, ile musimy wydać na nocleg. A konkretnie, na nocleg w drugiej połowie lipca, dla czteroosobowej rodziny, składającej się z rodziców oraz dzieci w wieku 4 i 10 lat.
800 zł na noclegi na tydzień? Tylko pole campingowe
Najtańszą opcję znaleźliśmy w Mielnie, na polu campingowym usytuowanym w lesie. Koszt tygodniowego pobytu obliczono dla nas na 791 złotych. W tej kwocie są wszystkie opłaty i podatki. Nieco drożej przyjdzie nam zapłacić za domki w miejscowości Niechorze. Właściciel za cztery osoby zażądał 991 złotych. W obu przypadkach, jeżeli chodzi o wypoczynek w drugiej połowie lipca, należy szybko podjąć decyzje, ponieważ zostało bardzo niewiele wolnych terminów.Powyższe propozycje to doskonała forma wypoczynku dla tych, którzy nie potrzebują wysokiego standardu (nowych mebli, nowoczesnego sprzętów AGD itd.). Trzeba jednak zauważyć, że również w opcji budżetowej coraz więcej ośrodków bacznie zwraca uwagę na standard, a w pakiecie proponuje darmowy parking, dostęp do wi-fi oraz - często - telewizor.
Jeżeli ktoś nie bierze pod uwagę pola campingowego albo miejsc w najtańszych domkach, musi się liczyć z tym, że cena noclegów będzie wyższa, Np. za pokój we Władysławowie czy Łebie będzie trzeba zapłacić od 1300 złotych za tydzień wzwyż. Podobną kwotę wydamy, jeżeli zdecydujemy się na pobyt w mniejszych nadmorskich miejscowościach na agroturystyce. W takich przypadkach nasze dzieci będą miały do dyspozycji duży teren do zabawy (nierzadko łącznie z placem zabaw), ale musimy liczyć się z tym, że odległość do plaży wyniesie nawet 10 km.
Apartament lub wynajęty dom? Od 2 tys. zł wzwyż
Jeżeli zdecydujemy się na dom lub apartament na wyłączność (osobna kuchnia tylko do naszej dyspozycji, co najmniej dwa pokoje, salon), to musimy się liczyć z tym, że za tygodniowy pobyt np. w Darłowie zapłacimy przeszło 2 tysiące złotych. Oczywiście jeżeli jesteśmy miłośnikami luksusów i lubimy, żeby w miejscu, w którym wypoczywamy, była sauna, basen, restauracja i kelner, który poda nam posiłek, to musimy do poprzedniej kwoty doliczyć kolejne tysiąc złotych. Za pobyt w hotelu w tym okresie zapłacimy od 3 tysięcy wzwyż.Wiele gospodarzy obiektów oferuje dodatkową opcję, jaką są posiłki. Wówczas musimy doliczyć od ok. 100 złotych (tylko śniadanie) więcej dziennie za całą rodzinę. Jeżeli chodzi o hotele i niektóre pensjonaty, to do ceny noclegu należy dodać również parking. Mimo że należy on do obiektu, często musimy uiścić dodatkową opłatę, która wynosi minimum 15 złotych za dobę.
Obecnie wszystkie opcje na drugą część lipca są nadal dostępne, choć te najtańsze znikają w szybkim tempie. Jeżeli więc zdecydujemy się na konkretną ofertę, to warto ją zaklepać, tym bardziej że wiele z tych miejsc oferuje bezpłatne odwoływanie rezerwacji.
Nie we wszystkich miejscach dostaniemy rachunek grozy
Najczęstszą opcją, którą wybierają rodziny z dziećmi, są noclegi ze śniadaniem. Jest to najlepsze rozwiązanie wówczas, kiedy wiemy, że dzień chcemy spędzić poza miejscem zamieszkania. Dzięki temu nie musimy zrywać się np. z plaży, aby na godz. 14 wrócić na obiad. Możemy spokojnie zjeść w restauracji. Spokojnie przynajmniej do... momentu, aż dostaniemy rachunek.Co roku w okresie wakacyjnych w internecie pojawiają się tak zwane rachunki grozy, czyli zdjęcia paragonów i rachunków za obiad. Kwota, która widniej na samym dole, zazwyczaj powoduje u nas uczucie wielkiego zdziwienia i zirytowania. To zrozumiałe - kiedy widzimy, że za obiad (jeden!) składający się z ryby, frytek i surówki przyszło zapłacić 100 złotych. Kiedy na paragonie widnieje jeszcze zupa, piwo, sok, deser cena wzrasta nawet do 200 złotych.
Czy to znaczy, że czteroosobowa rodzina zapłaci za obiad co najmniej 400 złotych? Niekoniecznie. Owszem są miejsca, w których otrzymanie rachunku grozy jest nie do uniknięcia, jednak można też wybrać inne rozwiązanie. Zamawiając rybę, warto zawsze zapytać o jej wagę, dzięki czemu jeszcze przed rachunkiem będziemy mogli obliczyć, ile przyjdzie nam za nią zapłacić. W wielu nadmorskich miejscowościach działają restaurację, które oferują danie dnia składające się zazwyczaj z zupy, drugiego dania (w tym także ryby) i nierzadko kompotu. Za całość przyjdzie nam zapłacić ok. 25-30 złotych. W niektórych miejscach wciąż działają bary mleczne, w których zjemy nie tylko tanio, ale i bardzo smacznie. Zazwyczaj mają one w ofercie potrawy, które preferują dzieci - naleśniki, pierogi na słodko, spaghetti.
Nie chcesz przepłacać? Zrób zakupy i gotuj
Mniej zapłacimy, kiedy nasze pociechy namówią nas na posiłek w fast foodzie. Za małą zapiekankę zapłacimy ok. 10 złotych, za dużą 20 zł. Są to ceny porównywalne do tych, które obowiązują również w innych regionach polskich. Nie jest to oczywiście rozwiązanie, za które pochwali nas dietetyk. Pamiętajmy, że niektóre posiłki możemy również zrobić sami, kupując produkty w regularnych cenach w dyskontach.Jeżeli chodzi o słodkości, to za gałkę loda zapłacimy ok. 6 złotych, podobnie jak za loda z automatu, a za gofra z bitą śmietaną 10 złotych.
Wielką atrakcją nadmorskich miejscowości, oczywiście oprócz plaży, są parki zabaw dla dzieci. Raczej trudno przejść koło nich obojętnie. Ceny, które w nich obowiązują, są bardzo zróżnicowane i zależą do miejsca. Musimy jednak liczyć, że za 15 minut zabawy naszej pociechy na dmuchanym zamku, zapłacimy 15 złotych. Natomiast za tor linowy ok. 30 złotych. Tu na szczęście dziecko może przebywać od otwarcia do zamknięcia punktu, oczywiście, jeżeli wcześniej mu się nie znudzi.
Dojazd na wakacje będzie nas drogo kosztować
Obliczając koszt naszych wakacji, nie możemy zapominać o dojeździe, który do tanich nie należy. Po obniżce cen paliwa dla stałych klientów, które wprowadziły Orlen, Lotos i BP również inne stacje zdecydowały się na ten krok. Mimo że obserwujemy odwrotne zachowanie do tego, które obowiązywało do tej pory (co roku w wakacje ceny paliw były podnoszone) i tak wciąż jest o wiele drożej niż rok czy dwa lata temu. Obecnie za benzynę 95 zapłacimy średnio 7.20, za 98 - 7,50, za olej napędowy - 7.40. To o 3 złote więcej niż w poprzednim roku w analogicznym miesiącu. Za LGP (gaz) płacimy średnio 3 złote.To powoduje, że koszt przejazdu robi się zauważalnie większy niż w latach ubiegłych. Oczywiście możemy wybrać opcję z dojazdem pociągiem, tym bardziej że PKP oferuje coraz to nowe promocje, wystarczy ich wyszukać w sieci. Dla przykładu za jeden bilet normalny z Poznania do Kołobrzegu zapłacimy od 63 zł, z Lublina do Kołobrzegu 212 zł, a z Łodzi do Gdańska od 75 złotych.
Warto więc przeanalizować, która z opcji będzie dla nas korzystniejsza, biorąc również pod uwagę inne czynniki: czas dojazdu, komfort podróży, połączenia z dworca do miejsca noclegu, oraz fakt, czy miejscu planujemy również wycieczki do innych miejscowości.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.