Nie będzie likwidacji krotoszyńskiego przedszkola ?Biedronka?. Przynajmniej tak zarzekają się władze miasta. Prawdą jest jednak, że taka ewentualność była brana pod uwagę. I nie ma to znaczenia, że ?tylko teoretycznie?, bo wszystko zaczyna się od teorii.Czy losy ?Biedronki? rzeczywiście nie zostały przesądzone? Dlaczego niewinna - jak ją nazywa wierchuszka urzędu - analiza sytuacji w oświacie - aż tak wzburzyła rodziców? I dlaczego osoby najbardziej zainteresowane likwidacją placówki nie otrzymały jasnych informacji od przedstawicieli władzy? - To jest pokłosie narady z dyrektorami przedszkoli ? mówi Ryszard Czuszke, wiceburmistrz Krotoszyna odpowiedzialny za oświatę. I dodaje. - Rozmawialiśmy o tym, co będzie się działo za kilka miesięcy w oświacie m.in. o tym, że oddziały przedszkolne w szkołach powinny stać się samodzielnymi przedszkolami i o tym, że jak 6-latki pójdą do szkół, to miejsca w przedszkolach się zwolnią. A gmina musi być przygotowana na tego typu ewentualność. - Chociażby teoretycznie. Zdaniem wiceburmistrza rozwiązań jest kilka. - Po pierwsze w każdym przedszkolu zmniejszona zostanie liczba oddziałów, po drugie któreś z przedszkoli może uzyskać inny status i po trzecie - jedna z placówek zostanie zlikwidowana.Na razie zapewnia, że to tylko sugestie i analizy, które póki co zostaną tylko na papierze. - Żadne opracowanie dotyczące zmiany sieci przedszkolnej czy też szkolnej nie powstało. Gdyby powstało to najpierw i tak musieliby się z tym zapoznać radni ? precyzuje Ryszard Czuszke. Zaś kilka najbliższych miesięcy ma pokazać, czy w ogóle którekolwiek rozwiązanie będzie brane pod uwagę. ? Wszystko będzie wiadomo, kiedy zakończy się rekrutacja. W przypadku 3-latków nie wiemy bowiem ilu ich będzie. Być może okaże się, że dzieci z niepublicznych przedszkoli przejdą do nas, kiedy będzie więcej miejsc i problem sam się rozwiąże - uważa Ryszard Czuszke.
Nie będzie likwidacji krotoszyńskiego przedszkola „Biedronka”. Przynajmniej tak zarzekają się władze miasta. Prawdą jest jednak, że taka ewentualność była brana pod uwagę. I nie ma to znaczenia, że „tylko teoretycznie”, bo wszystko zaczyna się od teorii.Czy losy „Biedronki” rzeczywiście nie zostały przesądzone? Dlaczego niewinna - jak ją nazywa wierchuszka urzędu - analiza sytuacji w oświacie - aż tak wzburzyła rodziców? I dlaczego osoby najbardziej zainteresowane likwidacją placówki nie otrzymały jasnych informacji od przedstawicieli władzy? - To jest pokłosie narady z dyrektorami przedszkoli – mówi Ryszard Czuszke, wiceburmistrz Krotoszyna odpowiedzialny za oświatę. I dodaje. - Rozmawialiśmy o tym, co będzie się działo za kilka miesięcy w oświacie m.in. o tym, że oddziały przedszkolne w szkołach powinny stać się samodzielnymi przedszkolami i o tym, że jak 6-latki pójdą do szkół, to miejsca w przedszkolach się zwolnią. A gmina musi być przygotowana na tego typu ewentualność. - Chociażby teoretycznie. Zdaniem wiceburmistrza rozwiązań jest kilka. - Po pierwsze w każdym przedszkolu zmniejszona zostanie liczba oddziałów, po drugie któreś z przedszkoli może uzyskać inny status i po trzecie - jedna z placówek zostanie zlikwidowana.Na razie zapewnia, że to tylko sugestie i analizy, które póki co zostaną tylko na papierze. - Żadne opracowanie dotyczące zmiany sieci przedszkolnej czy też szkolnej nie powstało. Gdyby powstało to najpierw i tak musieliby się z tym zapoznać radni – precyzuje Ryszard Czuszke. Zaś kilka najbliższych miesięcy ma pokazać, czy w ogóle którekolwiek rozwiązanie będzie brane pod uwagę. – Wszystko będzie wiadomo, kiedy zakończy się rekrutacja. W przypadku 3-latków nie wiemy bowiem ilu ich będzie. Być może okaże się, że dzieci z niepublicznych przedszkoli przejdą do nas, kiedy będzie więcej miejsc i problem sam się rozwiąże - uważa Ryszard Czuszke.