W reportażu Uwaga TVN 25-letni podopieczny DPS w Zdunach opowiada, co dzieje się w ośrodku.
Nie dość, że miałem przemoc w domu, to jeszcze jest przemoc tutaj - mówi w reportażu 25-latek.
Mieszkaniec DPS w Zdunach w materiale TVN opowiada, jakoby on i jego starsi koledzy byli zmuszani do tego, by młodszych zapinać w kaftan i pasy.
Choć nie powinienem tego robić, ale jeśli odmówię, to na pewno będę miał karę - przyznaje.
Wskazuje również, jakoby wśród mieszkańców miało dochodzić do przemocy seksualnej.
Starsi dolatują do mniejszych, nie? Do nieletnich. Gdzie to jest karalne, ja wiem o tym. Ale ja tego nie robię. Ja już powiedziałem, że chciałbym to na policję zgłosić, ale nie zgłoszę. No bo jak? - mówi w reportażu Uwaga TVN 25-letni mieszkaniec DPS w Zdunach.
Nieprawidłowości w DPS w Zdunach?
W DPS w Zdunach przebywa około 70 chłopców i mężczyzn z niepełnosprawnością intelektualną - od wieku przedszkolnego do seniorów. Byłe pracownice Domu Pomocy Społecznej w Zdunach przerwały milczenie i opowiedziały w reportażu o tym, co miało dziać się za murami DPS.
Przy mnie na przykład zdarzyło się, że chłopcy byli szarpani przez siostrę zakonną - mówi była pracownica.
Kobiety twierdzą, że wychowankowie DPS-u nie mają podstawowej opieki, a pieniądze, które powinny być przeznaczone na ich prywatne wydatki są im zabierane.
Odpłatność za pobyt w Domu Pomocy Społecznej wygląda tak, że 70% dochodu mieszkańca przekazywana jest na odpłatność, a 30% to jest jego dochód, który zostaje na jego przyjemności. Natomiast z tych pieniędzy DPS zrobił sobie takie swoje drugie źródełko - twierdzi jedna z byłych pracownic.
I wylicza, że z pieniędzy mieszkańców miało być kupowane m.in. wyposażenie biura pracowników, papier do drukarki, krzesła do ogrodu, czy łóżka i szafki dla mieszkańców.
Byłe pracownice DPS w Zdunach utrzymują, że nieprawidłowości wielokrotnie zgłaszały dyrektor Domu Pomocy Społecznej w Zdunach - siostrze Urszuli Wardowskiej. Jak mówią w reportażu - bez skutku. Okazuje, że nazwisko siostry Urszuli pojawiło się już kiedyś w materiale Uwagi TVN. 5 lat temu pełniła funkcję dyrektorki DPS-u w Chełmnie, w którym miało dojść do pobicia jednego z podopiecznych. Prokuratura, po przeprowadzonym śledztwie, nie znalazła dowodów na to, że doszło do przemocy i sprawa zakończyła się umorzeniem.
Kontrole w DPS w Zdunach
Byłe pracownice opisały to, co miało się dziać w Domu Pomocy Społecznej w Zdunach. Pismo - jak dowiadujemy się z reportażu TVN - trafiło m.in. do prokuratury i Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Krotoszynie, które sprawuje nadzór nad DPS w Zdunach.Andrzej Piotrowski, dyrektor PCPR w Krotoszynie zapoznał się zarówno z pismem byłych pracownic, jak i wyjaśnieniem siostry dyrektor. I w telewizyjnym materiale mówi wprost - te wyjaśnienia do niego nie przemawiają.
Dlatego czekam na wynik kontroli urzędu wojewódzkiego. Taka odpowiedź jest nie do przyjęcia i ja na dzisiaj jej nie przyjmuję jako wyjaśnienia problemu, który został wyartykułowany w piśmie byłych pracowników - mówi Andrzej Piotrowski.
W DPS w Zdunach w tej chwili trwa kontrola. Do tematu wrócimy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.