Smoliczanie domagają się chodnika. Burmistrz i sołtys uważają, że we wsi są ważniejsze potrzeby.Od lat mieszkańcy Smolic walczą o chodnik przy drodze gminnej we wsi. Pisaliśmy już o tym na łamach ?Gazety Krotoszyńskiej?. Ludzie alarmują, że w okolicy zlokalizowana jest szkoła i kościół, więc chodnik jest niezbędny dla zapewnienia bezpieczeństwa pieszym. Jednak gmina pozostaje głucha na ich interwencje, przekonując, że droga jest bezpieczna i nie ma konieczności wyodrębniania z niej chodnika. - Jest tam pobocze, droga jest bezpieczna. Są ważniejsze potrzeby we wsi. To jest sprawa ważna tylko dla kilku mieszkańców. A my musimy myśleć o wszystkich. Ja wiem, że każdy by chciał, żeby wszystko było zrobione, ale na to nie ma pieniędzy. Dlatego trzeba wybierać inwestycje ? stwierdził Bernard Jasiński, burmistrz Kobylina. Poparł go sołtys Smolic. - Chodnik nie jest rzeczą najpilniejszą w naszej wsi. Są bardziej potrzebne zadania. Wiele wiosek mogłoby nam pozazdrościć rozwoju, bo w Smolicach dużo się zmienia. Ale zawsze znajdą się osoby, którym będzie mało ? oznajmił Józef Ratajczak.?Raz do rowu, raz do dziury?
Smoliczanie domagają się chodnika. Burmistrz i sołtys uważają, że we wsi są ważniejsze potrzeby.Od lat mieszkańcy Smolic walczą o chodnik przy drodze gminnej we wsi. Pisaliśmy już o tym na łamach „Gazety Krotoszyńskiej”. Ludzie alarmują, że w okolicy zlokalizowana jest szkoła i kościół, więc chodnik jest niezbędny dla zapewnienia bezpieczeństwa pieszym. Jednak gmina pozostaje głucha na ich interwencje, przekonując, że droga jest bezpieczna i nie ma konieczności wyodrębniania z niej chodnika. - Jest tam pobocze, droga jest bezpieczna. Są ważniejsze potrzeby we wsi. To jest sprawa ważna tylko dla kilku mieszkańców. A my musimy myśleć o wszystkich. Ja wiem, że każdy by chciał, żeby wszystko było zrobione, ale na to nie ma pieniędzy. Dlatego trzeba wybierać inwestycje – stwierdził Bernard Jasiński, burmistrz Kobylina. Poparł go sołtys Smolic. - Chodnik nie jest rzeczą najpilniejszą w naszej wsi. Są bardziej potrzebne zadania. Wiele wiosek mogłoby nam pozazdrościć rozwoju, bo w Smolicach dużo się zmienia. Ale zawsze znajdą się osoby, którym będzie mało – oznajmił Józef Ratajczak.„Raz do rowu, raz do dziury”
Stanowisko burmistrza i sołtysa zbulwersowało część lokalnej społeczności. - Skoro burmistrz powiedział, że mamy poboczem chodzić, to my go zapraszamy. Niech się przejdzie w deszczu poboczem, niech zobaczy jak to jest. Sołtysa też zapraszamy. Bo oni głupoty opowiadają – denerwują się mieszkańcy. I dodają, że nawet, gdy pogoda jest ładna, to poruszanie się poboczem nie jest bezpieczne. - Tutaj jest slalom drzew. Więc musielibyśmy jak narciarz, między drzewami slalom gigant uprawiać. Raz do rowu, raz do dziury, raz na wierzchu, bo inaczej się nie da. Dlatego też, po raz kolejny, apelują, by gmina zrewidowała stanowisko. - Musi dojść do wypadku, żeby ktoś się sprawą zajął? Żeby zrozumiał, że to jest niebezpieczne? Ciekawe jak burmistrz będzie spał, gdy ktoś zginie na tym poboczu. Bo to będzie jego wina – przestrzegają. Włodarz gminy zdania jednak zmienić nie zamierza i nadal przekonuje, że chodnik nie jest priorytetem. - Wiem jak tam wygląda pobocze. I cały czas twierdzę, że jest ono bezpieczne. Nie ma środków finansowych na budowę chodnika. Najpierw musi tam być zrobiona kanalizacja. Bo nie ma sensu robić chodnik, a później go zrywać, by kłaść kanalizację. Wiem, że każdy by chciał, by wszystko było robione w jego wiosce, ale Smolice to nie jedyna miejscowość w naszej gminie. Inne są równie ważne. Dlatego w najbliższym czasie nie przewidujemy takiej inwestycji – ucina Bernard Jasiński.„Mógł mi to powiedzieć w twarz”
Społeczność Smolic suchej nitki nie zostawiła również na gospodarzu wsi. - Sołtys się zgadza z burmistrzem. Żenujące. Jak ktoś pieniądze bierze od burmistrza, to się w pełni z nim zgadza. Bo przecież palec w dupie musi trzymać – denerwuje się jeden z mieszkańców. Józef Ratajczak odpiera zarzut, przekonując, że z burmistrzem Kobylina zgadza się wtedy, gdy ten ma rację. - Często mamy inne stanowiska, często się nie zgadzamy. Ale w tym przypadku uważam, że burmistrz ma rację. Jak coś jest czarne, to nie będę mówił, że jest białe – mówi gospodarz Smolic. I wprost przyznaje, że jeżeli mieszkańcom nie podoba się jego sposób zarządzania wsią, to mogli to oznajmić na zebraniu wyborczym. - Nikt się nie odezwał na zebraniu. Nikt nie chciał kandydować na sołtysa. Więc takie pomówienia świadczą o braku cywilnej odwagi. Jak się komuś nie podoba, to mógł mi to powiedzieć w twarz, a nie za plecami.