reklama

Robert Idkowiak z Koźmina Wlkp.- dumny tata piątki dzieci

Opublikowano:
Autor:

 Robert Idkowiak z Koźmina Wlkp.- dumny tata piątki dzieci - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Nie planował dużej rodziny, ale dziś nie wyobraża sobie życia bez Marysi, Ulki, Franka, Zosi i Antosia. ?? Zosia, a po roku Antoś to były dla mnie i żony duże niespodzianki, oczywiście bardzo miłe ??zaznacza Robert Idkowiak z Koźmina Wlkp. Pracuje w gimnazjum, gdzie uczy katechezy i współprowadzi młodzieżowy teatr.? Tatuś poszedł mi po soczek ??zaznacza rezolutna 4-letnia Zosia, gdy zjawiam się pod domem pana Roberta. Po chwili ze środka wychyla się jej tato i wręcza dziewczynce różowy kubek ze słomką. ??Ja teź cię pić ??szarpie go za nogawkę 3-letni Antoś, uroczy blondynek. Pan Robert odsyła go jednak do starszej siostry Uli, która akurat zaparza herbatę. ??Tatuś teraz nie może ??odpowiada synkowi i zaprasza do stołu przed domem. Obok niego przysiada się 6-letni Franio. ??Tak właśnie teraz wyglądają nasze popołudnia, staramy się spędzać je jak najczęściej na dworze ??przyznaje Robert Idkowiak. I zaznacza, że najczęściej towarzyszy dzieciom w trakcie ich wspólnej zabawy. ??Razem lubimy grać w piłkę, wyruszamy często na rowery, a latem wyjeżdżamy razem na wakacje ??przyznaje koźminianin. I od razu w słowo wchodzi mu siedzący obok synek. ??Najczęściej nad morze, bo ja je lubię ??zaznacza Franciszek. Pan Robert głaszcząc go po czuprynie, przyznaje, że niekiedy odkłada własne sprawy, by jak najpełniej wykorzystać czas wolny i poświecić go dzieciom. ??Bo czas to najcenniejsze co można podarować dzieciom.Bycie ojcem zobowiązujeDokładnie pamięta moment i swoją reakcję, gdy dowiedział się po raz pierwszy, że zostanie tatą. Miał wtedy 26 lat. ??Dla mnie to był lekki szok, wiadomość spadła na mnie trochę jak grom z jasnego nieba ??przyznaje z uśmiechem. Zaskoczenie wywołała świadomość, że oto teraz czeka go najodpowiedzialniejsza życiowa rola ??rola ojca. ?? Wiedziałem, że bycie ojcem zobowiązuje także do rezygnacji z niektórych rzeczy. Na pewno z młodzieńczych przyzwyczajeń ??wspomina pan Robert. Gdy trzymał w rękach maleńką Marysię i pomagał w codziennej pielęgnacji, szybko przekonał się, że wprawdzie jego życie odwróciło się o 180 stopni, to jednak wcale bycie ojcem nie kosztuje aż tylu wyrzeczeń. ??Wszystko było nowe, ale nauka tych czynności przychodziła z łatwością. Dziś mogę stwierdzić, że dzieci niczego nie komplikują, jak niektórzy uważają ??przyznaje. Jako tato stara się wpajać pociechom zasady, którymi chce, by kierowały się w dorosłym życiu. Zależy mu by rozumiały czym jest odpowiedzialność i były prawdomówne. ??Chciałbym, by wzajemnie się szanowali i nas rodziców. Aby nigdy nie musieli powtórzyć utartego stwierdzenia, że z rodziną to się najlepiej wychodzi na zdjęciu ??tłumaczy Robert Idkowiak. Swoje dzieci uczy też sumienności i systematyczności, choć jak zaznacza z tą ostatnią cechą u niego samego jest trochę na bakier. ??Działam niekiedy spontanicznie i na ostatnią chwilę, ale to co mam do zrobienia, to robię ??zaznacza.Wspólne posiłki i spaceryZasady zaś stara się wdrażać w trakcie codziennej opieki nad dziećmi. Już od rana całą siódemką spotykają się na wspólnym śniadaniu. ??Dzieci wiedzą, że muszą się rano na 7.00 wyrobić, ja lecę po bułki, potem razem przygotowujemy sobie kanapki. Generalnie każdy posiłek staramy się jeść razem i to się udaje. Panu Robertowi cieplej robi się na sercu, gdy ktoś z zewnątrz zauważa, że sprawdza się w roli ojca. ??Czasem ktoś podchodzi i mówi, że miło jest patrzeć jak spotykają nas na spacerze z trójką maluchów. A ja wtedy na to, że w domu są jeszcze dwie dziewczyny ??uśmiecha się koźminianin.

Nie planował dużej rodziny, ale dziś nie wyobraża sobie życia bez Marysi, Ulki, Franka, Zosi i Antosia. –  Zosia, a po roku Antoś to były dla mnie i żony duże niespodzianki, oczywiście bardzo miłe – zaznacza Robert Idkowiak z Koźmina Wlkp. Pracuje w gimnazjum, gdzie uczy katechezy i współprowadzi młodzieżowy teatr.– Tatuś poszedł mi po soczek – zaznacza rezolutna 4-letnia Zosia, gdy zjawiam się pod domem pana Roberta. Po chwili ze środka wychyla się jej tato i wręcza dziewczynce różowy kubek ze słomką. – Ja teź cię pić – szarpie go za nogawkę 3-letni Antoś, uroczy blondynek. Pan Robert odsyła go jednak do starszej siostry Uli, która akurat zaparza herbatę. – Tatuś teraz nie może – odpowiada synkowi i zaprasza do stołu przed domem. Obok niego przysiada się 6-letni Franio. – Tak właśnie teraz wyglądają nasze popołudnia, staramy się spędzać je jak najczęściej na dworze – przyznaje Robert Idkowiak. I zaznacza, że najczęściej towarzyszy dzieciom w trakcie ich wspólnej zabawy. – Razem lubimy grać w piłkę, wyruszamy często na rowery, a latem wyjeżdżamy razem na wakacje – przyznaje koźminianin. I od razu w słowo wchodzi mu siedzący obok synek. – Najczęściej nad morze, bo ja je lubię – zaznacza Franciszek. Pan Robert głaszcząc go po czuprynie, przyznaje, że niekiedy odkłada własne sprawy, by jak najpełniej wykorzystać czas wolny i poświecić go dzieciom. – Bo czas to najcenniejsze co można podarować dzieciom.Bycie ojcem zobowiązujeDokładnie pamięta moment i swoją reakcję, gdy dowiedział się po raz pierwszy, że zostanie tatą. Miał wtedy 26 lat. – Dla mnie to był lekki szok, wiadomość spadła na mnie trochę jak grom z jasnego nieba – przyznaje z uśmiechem. Zaskoczenie wywołała świadomość, że oto teraz czeka go najodpowiedzialniejsza życiowa rola – rola ojca. –  Wiedziałem, że bycie ojcem zobowiązuje także do rezygnacji z niektórych rzeczy. Na pewno z młodzieńczych przyzwyczajeń – wspomina pan Robert. Gdy trzymał w rękach maleńką Marysię i pomagał w codziennej pielęgnacji, szybko przekonał się, że wprawdzie jego życie odwróciło się o 180 stopni, to jednak wcale bycie ojcem nie kosztuje aż tylu wyrzeczeń. – Wszystko było nowe, ale nauka tych czynności przychodziła z łatwością. Dziś mogę stwierdzić, że dzieci niczego nie komplikują, jak niektórzy uważają – przyznaje. Jako tato stara się wpajać pociechom zasady, którymi chce, by kierowały się w dorosłym życiu. Zależy mu by rozumiały czym jest odpowiedzialność i były prawdomówne. – Chciałbym, by wzajemnie się szanowali i nas rodziców. Aby nigdy nie musieli powtórzyć utartego stwierdzenia, że z rodziną to się najlepiej wychodzi na zdjęciu – tłumaczy Robert Idkowiak. Swoje dzieci uczy też sumienności i systematyczności, choć jak zaznacza z tą ostatnią cechą u niego samego jest trochę na bakier. – Działam niekiedy spontanicznie i na ostatnią chwilę, ale to co mam do zrobienia, to robię – zaznacza.Wspólne posiłki i spaceryZasady zaś stara się wdrażać w trakcie codziennej opieki nad dziećmi. Już od rana całą siódemką spotykają się na wspólnym śniadaniu. – Dzieci wiedzą, że muszą się rano na 7.00 wyrobić, ja lecę po bułki, potem razem przygotowujemy sobie kanapki. Generalnie każdy posiłek staramy się jeść razem i to się udaje. Panu Robertowi cieplej robi się na sercu, gdy ktoś z zewnątrz zauważa, że sprawdza się w roli ojca. – Czasem ktoś podchodzi i mówi, że miło jest patrzeć jak spotykają nas na spacerze z trójką maluchów. A ja wtedy na to, że w domu są jeszcze dwie dziewczyny – uśmiecha się koźminianin.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE