reklama

Rottweiler pogryzł 41-latka i zaatakował nastolatkę

Opublikowano:
Autor:

Rottweiler pogryzł 41-latka i zaatakował nastolatkę - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

41-latka z Baszkowa na ulicy zaatakował rottweiler i ugryzł go w nogę. Mężczyzna ratował się, uciekając do pobliskiego domu. Pies zrzucił się też na 18-latkę z tej samej miejscowości. Z ujarzmieniem wściekłego czworonoga nie mogli poradzić sobie policjanci. Musieli użyć paralizatora. Właściciel twierdzi, że przestrzegał innych przed psem, a ten drażniony przez obcych zerwał się z łańcucha. - Ktoś go musiał poważnie wk***ić ? uważa mieszkaniec Baszkowa.Pies wałęsał się wieczorową porą po głównej ulicy w Baszkowie. Nie miał kagańca, a w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby pilnować zwierzęcia. Kręcił się koło domu swojego właściciela, w samym centrum miejscowości. Niestety nie mógł wrócić na posesję, bo wszystko było tu pozamykane ? i furtka, i drzwi do domu. Jego ?pan? był wtedy jeszcze na terenie Niemiec i dopiero wracał do domu.?Poczułem jego zęby?

41-latka z Baszkowa na ulicy zaatakował rottweiler i ugryzł go w nogę. Mężczyzna ratował się, uciekając do pobliskiego domu. Pies zrzucił się też na 18-latkę z tej samej miejscowości. Z ujarzmieniem wściekłego czworonoga nie mogli poradzić sobie policjanci. Musieli użyć paralizatora. Właściciel twierdzi, że przestrzegał innych przed psem, a ten drażniony przez obcych zerwał się z łańcucha. - Ktoś go musiał poważnie wk***ić – uważa mieszkaniec Baszkowa.Pies wałęsał się wieczorową porą po głównej ulicy w Baszkowie. Nie miał kagańca, a w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby pilnować zwierzęcia. Kręcił się koło domu swojego właściciela, w samym centrum miejscowości. Niestety nie mógł wrócić na posesję, bo wszystko było tu pozamykane – i furtka, i drzwi do domu. Jego „pan” był wtedy jeszcze na terenie Niemiec i dopiero wracał do domu.„Poczułem jego zęby”

Chwile grozy rozegrały się wieczorem, po 21.00. Od znajomego wracał do domu 41-letni mieszkaniec wioski. Szedł poboczem drogi od strony Kobylina. W pewnej chwili zauważył psa idącego w jego stronę poboczem. Nie przeczuwał jeszcze, że zwierzę może się na niego rzucić. - Widziałem go z oddali, nawet nie szczekał. Nie sądziłem, że może mi coś zrobić – mówi mężczyzna. Pies jednak doskoczył i zaatakował. - Ugryzł mnie w kolano. Poczułem jego zęby, zacząłem się wycofywać i chronić za drzewem – relacjonuje. Nie wiadomo, jak wszystko potoczyłoby się dalej, gdyby nie krzyknęła w jego stronę właścicielka sąsiedniej posesji, która widziała zajście. - Zawołała mnie do siebie i zdołałem uciec. Zamknąłem drzwi. Najadłem się strachu – przyznaje 41-latek.„Zaczęłam krzyczeć, a pies ruszył na mnie”

Agresywny rottweiler zaś dalej grasował po okolicy. Już po chwili stanął na drodze 18-latce, która wracała od koleżanki. Gdy tylko spostrzegł dziewczynę, która chciała ostrożnie przejść obok, zaczął warczeć. Ta zaczęła powoli się wycofywać. - Strasznie się bałam, nie wiedziałam co robić, bo pies mnie obserwował. Zaczęłam krzyczeć, to on ruszył na mnie. Wtedy podjechał samochód – mówi przestraszona nastolatka. Z opresji wybawił ją kierowca auta, który natychmiast się zatrzymał i kazał dziewczynie wsiąść do środka. - Wtedy pies wskoczył na maskę. Ten pan zadzwonił na policję. Byłam strasznie roztrzęsiona – wspomina. Jest wdzięczna przypadkowemu mężczyźnie, który ją uratował. - Dzięki temu człowiekowi żyję i nic mi się nie stało. Dodaje, że po chwili drogą przejeżdżał inny samochód.

Kierujący potrącił biegające wciąż po ulicy rozwścieczone zwierzę. - Psu się chyba nic nie stało. Kierowca mówił, że zatrzymał się, by zobaczyć co się stało i by poharatany pies nikomu nie zrobił krzywdy – mówi mieszkanka Baszkowa. Potrącenie zauważył też zaatakowany wcześniej 41-latek, który wyjrzał, by sprawdzić, czy może już bezpiecznie wyjść na ulicę. - Ten, który potrącił, pytał czy to mój pies, a ja na to, że nie i że on mnie pogryzł. Uznaliśmy, że trzeba wezwać policję - mówi 41-latek. O tym, że nie był jedyną ofiarą rottweilera, dowiedział się później. - Nie widziałem tej dziewczyny, dopiero po wszystkim powiedziała mi, że też się na niego natknęła.Policja użyła paralizatora

Gdy na miejscu zjawili się policjanci ze zdunowskiego posterunku razem z weterynarzem, okazało się, że schwytanie grasującego wciąż psa nie jest prostą operacją. - Nie było mowy o tym, by funkcjonariusze wyszli z samochodu. Groziło im niebezpieczeństwo ze strony psa, który chwilę wcześniej został potrącony – przyznaje mł. asp. Piotr Szczepaniak, rzecznik komendy w Krotoszynie. Rozjuszone zwierzę próbowało wrócić na posesję właściciela. Bezskutecznie. W końcu rottweiler doskoczył do radiowozu. Siedzący w nim funkcjonariusz przez otwarte okno obezwładnił zwierzę przy pomocy paralizatora. Rażony prądem czworonóg padł na ziemię. - A wtedy weterynarz mógł podać mu środek usypiający i udało się obezwładnić psa – mówi Piotr Szczepaniak.

Co stało się z rottweilerem i czy właściciel agresywnego psa ma sobie coś do zarzucenia? - przeczytasz w aktualnym numerze "Gazety Krotoszyńskiej".

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE