Odpowiedzialne za część terenu leśnego w Nepomucenowie jest koło łowieckie ?Bażant? z Kobylina. Prezes koła podkreśla, iż co drugi dzień do lasu przywożone jest siano dla zwierząt oraz marchewki. - Sarny są dokarmiane w miejscach, gdzie to jest tylko możliwe. W jednym miejscu, gdzie mamy rozłożone, mamy ok. 100 saren. Większość jest w przyzwoitej formie, ale słabsze padają, nie ma siły. A wszystko się okaże tak naprawdę jak puszczą śniegi. Wiadomo, że jeśli znalazły gdzieś na wsi stóg, to będą się dożywiać- tłumaczy Mirosław Krajka, prezes kobylińskiego Koła Łowieckiego ?Bażant?.
Martwą sarnę znalazł na jednym z pól na wsi mieszkaniec Nepomucenowa (gm. Kobylin). - W sąsiednich Kromolicach też odkryto padlinę. Pewnie z głodu nie mogą przetrwać zimy- mówi mężczyzna. Podkreśla, iż po okolicznych polach biegają całe stada saren. Zdarza się, że zbliżają się do gospodarstw, by pożywić się składowaną kiszonką.- Mnie to nie przeszkadza, ale z jakiej racji rolnicy mają odpowiadać za zwierzynę leśną. Przecież nadleśnictwo powinno się zająć ich dokarmianiem- oburza się rolnik. O tym, że zwierzęta w lesie są dokarmiane zapewnia przedstawiciel Nadleśnictwa w Krotoszynie. Wskazuje, iż karmę do części terenów leśnych dostarcza nadleśnictwo, a w niektórych rejonach w tym w okolicach Nepomucenowa, odpowiedzialne za pomoc zwierzynie w przetrwaniu zimy są koła łowieckie. - Trzeba będzie szczegółowo przeanalizować tę sprawę. Podejrzewam, że w okolicach wiosek sarny są gonione przez bezpańskie psy, lub takie, które nie są odpowiednio dozorowane. Pies jest na tyle lekki, że porusza się górą po warstwie zlodowaciałego śniegu, a sarny się zapadają i nie mają szansy ucieczki- tłumaczy Sławomir Trawiński, zastępca nadleśniczego w Nadleśnictwie Krotoszyn. Dodaje również, że ze względu na panujące trudne warunki sarny są narażone na zwiększoną utratę energii. - Niestety mimo dokarmiania może znaleźć się martwa zwierzyna.Odpowiedzialne za część terenu leśnego w Nepomucenowie jest koło łowieckie „Bażant” z Kobylina. Prezes koła podkreśla, iż co drugi dzień do lasu przywożone jest siano dla zwierząt oraz marchewki. - Sarny są dokarmiane w miejscach, gdzie to jest tylko możliwe. W jednym miejscu, gdzie mamy rozłożone, mamy ok. 100 saren. Większość jest w przyzwoitej formie, ale słabsze padają, nie ma siły. A wszystko się okaże tak naprawdę jak puszczą śniegi. Wiadomo, że jeśli znalazły gdzieś na wsi stóg, to będą się dożywiać- tłumaczy Mirosław Krajka, prezes kobylińskiego Koła Łowieckiego „Bażant”.
(ep)