reklama

Ten lek kupują ludzie, którzy chcą schudnąć. Brakuje go dla chorych [WYWIAD]

Opublikowano:
Autor:

Ten lek kupują ludzie, którzy chcą schudnąć. Brakuje go dla chorych [WYWIAD] - Zdjęcie główne
reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNowa generacja leków przeciwcukrzycowych, które poza obniżaniem poziomu cukru, mają też działanie odchudzające spowodowała, że ludzie szturmem ruszyli do aptek. Preparat stał się niedostępny dla tych, którzy go naprawdę potrzebują.
reklama

Od 1 marca obowiązuje nowa lista leków podlegających refundacji. Ceny kilkuset preparatów idą w górę. Wzrost boleśnie odczują m.in. chorujący na cukrzycę, choroby płuc i nadciśnienie. Kłopotem jest też brak leków w aptekach. Chodzi zwłaszcza o preparat dla diabetyków. Skąd takie zainteresowanie akurat tym produktem? 

 

Rozmowa z Mariuszem Politowiczem członkiem Naczelnej Rady Aptekarskiej, właścicielem "Apteki Pod Wagą" w Pleszewie

 

"Lek znika, bo kupują go ludzie chcący schudnąć, brakuje go dla diabetyków"

 

Z początkiem miesiąca wprowadzono nową listę leków refundowanych. Ceny kilkuset preparatów uległy korekcie. Pacjentów zmagających się z którymi chorobami czekają według Pana największe zmiany?

reklama

Jak w ślad z firmą analityczną IQVIA podaje branżowy portal Rynek Zdrowia od 1 marca obowiązuje nowa lista leków refundowanych, a wraz z nią ważne zmiany dotyczące leków wydawanych na receptę. Do wykazu zostały dodane 92 produkty bądź nowe wskazania. Dopłaty pacjentów zostaną obniżone dla łącznie 327 opakowań leków, środków specjalnego przeznaczenia żywieniowego i wyrobów medycznych. Natomiast wzrosną dla 495 produktów. Więcej trzeba będzie zapłacić w aptece między innymi za niektóre leki stosowane w cukrzycy, chorobach płuc, ale również lek na nadciśnienie tętnicze. Chodzi o Indapen SR (30 sztuk). Do tej pory pacjenci dopłacali do tego leku we wszystkich zarejestrowanych wskazaniach 3,27 zł. Od 1 marca dopłata wzrośnie o nieco ponad 2 zł - do 5,59 zł (...). Droższe będą również refundowane leki stosowane w leczeniu hipercholesterolemii. Dopłata pacjenta do leku Torvacard wzrośnie z 29,26 zł do 32,09 zł, a do leku Atoris - z 33,91 do 36,74 zł (...)".

reklama

Nowa lista refundacyjna wprowadza więcej ważnych zmian.

Z refundacji aptecznej wycofanych zostanie  m.in. 29 opakowań leków, środków specjalnego przeznaczenia żywieniowego i wyrobów medycznych, a włączonych do niej zostanie 58 innych. Wspomniany wzrost dopłat pacjentów tylko w przypadku 7 produktów przekroczy 10 zł. Największe podwyżki dotyczyć będą leków: Firazyr (Icatibantum, roztwór do wstrzykiwań, 10 mg/ml, 1 amp.-strz.po 3 ml) – o 196,80 zł, Toujeo (Insulinum glarginum, roztwór do wstrzykiwań we wstrzykiwaczu, 300 j/ml, 10 wstrzykiwaczy SoloStar po 1,5 ml) – o 41,31 zł, Abasaglar (Insulinum glarginum, roztwór do wstrzykiwań we wkładzie, 100 j.m./ml, 10 wkł. po 3 ml) – o 27,54 zł (...)”. Proszę mieć świadomość, że wzrost odpłatności (= kwoty do zapłaty) za leki, w istocie jest zyskiem tylko dla płatnika, czyli państwowego Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ). Od kilkunastu lat obowiązuje niezmieniona ustawa refundacyjna. Zgodnie z mechanizmami, które w niej zawarto, co 2 miesiące następuje zmiana marż aptecznych, cen i ich tzw. limitów, czyli wysokości dopłaty przez NFZ (zniżki). Zgodnie z powyższą ustawą, marże maleją, a leki prawie zawsze... tanieją. Jednocześnie prawie zawsze pacjenci płacą za nie... więcej". 

reklama

Dlaczego?


Podkreślam kolejny raz: zgodnie z tą ustawą, zniżki maleją bardziej niż ceny, a więc pacjenci płacą więcej. Na przykład do końca lutego tego roku za lek X pacjenci płacili po zniżce 3,2 zł. Lek staniał o złotówkę, ale zniżka zmalała o 2 złote. W związku z tym od 1 marca pacjent zapłaci 4,2 zł. Obojętnie czy pacjent zapłaci 100 %, czy lek z listy refundowanych otrzyma bezpłatnie, urzędowa marża apteki jest identyczna. Uprawnienia do zniżki również są regulowane urzędowo. Jak to już wielokrotnie bywało, gdy znacząco spadnie wspomniany limit dopłat do leków, których odpłatność dla pacjentów wzrosła, przy kolejnej lub następnej zmianie (1 maja i 1 lipca) należy się liczyć z obniżką ceny przez producenta. Jednakże zdarza się, że producenci nie chcą się zgodzić na obniżki i wolą opuścić polski rynek, by więcej zarabiać gdzie indziej. Część z obecnych braków leków jest spowodowana właśnie tym mechanizmem. Alternatywą byłyby wyższe dopłaty przez NFZ, który te pieniądze musiałby otrzymać z naszych wyższych składek zdrowotnych. Na to jednak nie ma chętnych. To jednak już zupełnie inna historia.

reklama

W najnowszym zestawieniu Główny Inspektorat Farmaceutyczny informuje, że są poważne problemy z dostępem do leku na cukrzycę. Czy rzeczywiście ten lek jest tak trudno dostępny?

Semaglutyd jest lekiem przeciwcukrzycowym w postaci iniekcji, czyli potocznie zastrzyków. Efektem ubocznym jego stosowania jest widoczny spadek masy ciała. Tylko to wystarczy za odpowiedź na pani pytanie. Większość ludzi, zwłaszcza młodych, pragnie wyglądać atrakcyjnie. Otyłość nie kojarzy się z atrakcyjnością. Każdy z nas zrozumie ludzi, którzy nie chcą być źle postrzegani lub wręcz wyśmiewani. Zarazem popularność tego leku stała się powodem do niepokoju, a czasem i płaczu dla pacjentów chorych na cukrzycę. Gdy lek znika, bo kupują go ludzie chcący schudnąć, brakuje go dla diabetyków.

To jedyny powód?

O ile wiem, na rynek polski zakontraktowano zbyt małą liczbę opakowań leku. Dodajmy, że chodzi o opakowania z ceną i odpłatnością (po ewentualnej zniżce) urzędowo regulowaną, a więc co do do grosza identyczną w każdej polskiej aptece. Z powodu wysokiego popytu minister zdrowia wyraził zgodę na wprowadzenie do obrotu tego samego leku, ale w wersji (opakowaniu) nierefundowanym, którego cena jest kształtowana na zasadach wolnorynkowych. O ile około 357 PLN, a po ewentualnej zniżce około 107 PLN jest ceną do przyjęcia przez sporą liczbę diabetyków, to około 700 PLN już niekoniecznie. Do swej apteki nawet nie zamawiam tej droższej wersji. Jej też brakuje. Za to tańsza, refundowana, pojawia się w mikroskopijnej liczbie opakowań. Ostatnia dostawa, która i tak została obcięta przez dostawcę, głównego importera, wystarczyła na kilkanaście minut. Nawet tak krótki czas widoczności leku w jednej z popularnych ogólnopolskich wyszukiwarek wystarczył, aby przez kilka godzin telefonowali do mnie pacjenci z całej Polski. Byli bardzo zdeterminowani, aby przyjechać do Pleszewa nawet z miast odległych o kilkaset kilometrów. W odpowiedzi na moje zamówienie importer napisał do mnie, że: “Niestety obecnie nie jesteśmy w stanie zrealizować całego zamówienia. Aktualnie mierzymy się z nadzwyczajnym i stale rosnącym popytem na produkt leczniczy semaglutyd. W celu zapewnienia ciągłości dostaw, jesteśmy zobligowani do zachowania szczególnej ostrożności w gospodarowaniu dostępnym zapasem. Bardzo prosimy Państwa o zrozumienie w tej sytuacji. Zasadniczym kanałem dystrybucji naszych produktów jest sprzedaż przez niezależne hurtownie, takie jak [i tu pada 7 nazw wielkich hurtowni],  podczas gdy bezpośrednia sprzedaż prowadzona przez nas do aptek ma tylko interwencyjny charakter. W ramach tego interwencyjnego kanału nasza firma dysponuje ograniczoną ilością produktów i nie ma możliwości realizacji znaczących zamówień z aptek. W związku z tym sugerujemy Państwu kierowanie zamówień do hurtowni zajmujących się dystrybucją naszych produktów, np. [znów 7 nazw]”.

Wysłał pan do nich zapytanie?

Problem w tym, że kilka razy dziennie kieruję zamówienia do większości z ww. hurtowni, ale od wielu miesięcy nie sprzedali mi nawet jednego opakowania. Jeśli wierzyć jednemu z przypadkowych pacjentów, który do mnie telefonował, “w Poznaniu w sieci aptek X nie ma problemu z dostępnością”. Gdy zaciekawiony spytałem, dlaczego w takim razie nie kupił leku w Poznaniu, tylko chciał zakupić w Pleszewie, rozłączył się. Obawiam się zatem, że potężne sieci aptek wydrenowały hurtownie z relatywnie niewielkiego zapasu, by do siebie przyciągnąć zdesperowanych pacjentów z receptami nie tylko na semaglutyd. Sztucznie i w nieetyczny sposób kreują swój wizerunek dobrze zaopatrzonych punktów dystrybucji leków. Za to z drugiej strony pokazują, że pacjenci z Pleszewa i jego okolic są dla nich mało znaczącymi ludźmi. Nie mogę się z tym pogodzić! Podobnie myślą moje koleżanki i koledzy po fachu. Niestety, nie farmaceuci lub Izba Aptekarska sprawują nadzór na rynkiem leków. Z kolei resort zdrowia odpowiada, że nie jest dysponentem leków, a od odpowiedzialności lekarzy i pacjentów oraz od praw popytu i podaży zależy ich dostępność. W zasadzie jest to prawda, tylko że leków brakuje. Nie tylko semaglutydu.

 

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu zpleszewa.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama