Tam też poznał księdza Arkadiusza H. - negatywnego bohatera filmu braci Sekielskich „Zabawa w chowanego”. Tomasz mieszka dziś w Krotoszynie i nie chce już dłużej milczeć.
Gdy Tomek miał około 15 lat ksiądz Arkadiusz H. był wikariuszem w parafii św. Stanisława w Koźminie Wlkp.
- Był wtedy od razu po święceniach kapłańskich. Ja należałem do wspólnoty młodzieżowej, którą prowadził w domu parafialnym przy ulicy Klasztornej w Koźminie Wlkp. - wspomina dziś już 41- letni pan Tomasz.
Jako nastolatek Tomek chętnie chodził do kościoła i angażował się w życie koźmińskiej parafii. A ksiądz Arkadiusz był dla niego autorytetem.
- Był charyzmatyczny, grający na gitarze, zachęcający wszystkich do wspólnych śpiewów i modlitwy. Organizował wiele imprez, zapraszał do parafii znane zespoły, jak Boys, Eleni czy Milano. Robił zabawy dla rodziców, ministrantów – mówi pan Tomasz.
Ksiądz Arkadiusz zapraszał także młodych chłopców – 15-letniego wówczas Tomka i jego kolegów – do domu parafialnego. Dla nastolatków, dla których ksiądz był autorytetem, było to wielkie wyróżnienie. Cieszyli się, że zostali wybrani.
- Zapraszał mnie i kilku innych chłopców do siebie - do domu parafialnego. Cieszyłem się początkowo. Byłem nastolatkiem i czułem się wyróżniony zaproszeniem. Ksiądz jawił się jako przyjaciel, ktoś z kim można było porozmawiać, zrzucić z siebie ciężar młodzieńczych problemów – wskazuje pan Tomasz.
„TYLKO NIE MÓW NIKOMU”
Niestety, jako nastolatek Tomek poznał także drugie oblicze księdza Arkadiusza – który miał molestować dzieci.- Siedzieliśmy razem na tapczanie. W pewnym momencie zaczął się do mnie zbliżać. Nie wiedziałem, co się dzieje. Zaczął mnie całować, wkładać język w moje usta. W moim sercu pojawił się lęk i strach. Nie wiedziałem co mam zrobić, byłem wtedy osobą zamkniętą w sobie, lękliwą. Nic nie mówiłem. Nagle poczułem, że rozpina mi rozporek od spodni. Włożył mi rękę w majtki i zaczął mnie masturbować. Potem rozpiął swój i kazał mi robić to samo jemu. Ja jednak tego nie robiłem, czułem obrzydzenie. Po wszystkim wychodził do łazienki, żeby się masturbować. Potem wracał i rozmawiał ze mną, jak gdyby nigdy nic. Mówił do mnie „Tomaszu, tylko nie mów nic nikomu”. - wspomina 41-letni krotoszynianin.
To nie była jednorazowa sytuacja. Jak mówi pan Tomasz - działo się tak do momentu aż Arkadiusza H. – wtedy wikariusza – przeniesiono do innej parafii. To wszystko oczywiście pozostawiło niestety trwały ślad w psychice naszego rozmówcy.
DEPRESJA I STANY LĘKOWE
- Po kilku latach poczułem, że coś się ze mną dzieje. Zaczął mnie ogarniać brak pewności siebie, poczucie winy. Nagle przestało mnie wszystko cieszyć. Nawet zwykłe zakupy czy praca. Wiedziałem, że potrzebuję pomocy – przyznaje 41-letni dziś Tomasz.
Znalazł psychoterapeutkę z Krotoszyna, która pomogła mu przepracować lęki i zacząć normalnie żyć.
- To jej pierwszej powiedziałem o sprawie molestowania. Zaraz po zakończeniu sesji wziąłem też ślub. Żonie nic nie mówiłem o tym wszystkim. Mając ok. 30 lat, bałem się. Co miałem powiedzieć? Słuchaj, wiesz: całował mnie ksiądz, dotykał mnie, masturbował. Żadna kobieta nie chciałaby tego usłyszeć – mówi pan Tomasz.
Niestety, o tym, że był molestowany przez księdza Arkadiusza nie mógł zapomnieć. I ponownie, po kilku latach wspomnienia oraz emocje z nimi związane wpłynęły negatywnie na jego życie.
- Około 2017 roku znowu odezwały się stany lękowe, depresyjne i znowu zacząłem szukać pomocy. Tym razem leczyłem się u pani doktor w Poznaniu. Okazuje się, że już zawsze będę zmagał się z depresją i lękiem związanymi z zespołem stresu pourazowego po tym jak byłem molestowany przez księdza – mówi 41-latek z Krotoszyna.
Zdiagnozowano u niego depresję i nerwicę lękową, okresowe przygnębienie, apatię, dysonans poznawczy, skłonności do iluminacji, neurotyzm, tendencję do postawy defensywnej.
Pomogły leki i terapia. Jednak traumatyczne przeżycia z dzieciństwa pozostawiły w panu Tomaszu trwały ślad.
Przez 25 lat Tomek nie opowiadał o swojej traumie nikomu, prócz psychoterapeutek. O tym, że był molestowany przez księdza Arkadiusza H. nie wiedzieli nawet jego najbliżsi.
KONIEC MILCZENIA
Wszystko zmieniło się po filmie braci Sekielskich „Zabawa w chowanego”.- Już po pierwszym filmie pt. „Tylko nie mów nikomu” chciałem się odważyć mówić, ale wiedziałem, że nie dam rady. Nachodziły mnie myśli, że nie będzie dowodów, nie będzie świadków. Po prostu odpuściłem sobie. Kiedy obejrzałem „Zabawę w chowanego” - zobaczyłem tam chłopaków: Jakuba, Bartka, Andrzeja. Przypomnieli mi mnie samego. Zobaczyłem swoje problemy, problemy ich zranienia stały się moimi. Bardzo mnie to zabolało i od razu uderzyłem pięścią w stół. Skontaktowałem się z prawnikiem prowadzącym sprawę molestowania ofiar księdza Arkadiusza i postanowiłem o tym opowiedzieć – mówi pan Tomasz.
Nie była to łatwa decyzja, jednak – jak przyznaje pan Tomasz – poczuł ulgę, gdy w końcu opowiedział światu o tym, co mu się przydarzyło. I ma - jak mówi - nadzieję, że dzięki temu kolejne dzieci nie padną ofiarami księdza Arkadiusza.
- Może dzięki temu uda nam się uchronić inne dzieci. Bo on to robił cały czas, w wielu parafiach. I przerzucanie go z parafii do parafii nic nie zmieniło. W samym Koźminie Wlkp. było nas więcej, kilku chłopaków. Oni się zapewne nie ujawnią, ale to jest ich wybór i ja go szanuję. Ale mam nadzieję, że dzięki temu, że Jakub, Bartek, Andrzej czy ja - zdecydowaliśmy się o tym powiedzieć – nie będą cierpieć inne dzieci – podkreśla.
SPRAWA W PROKURATURZE
Sprawą Arkadiusza H. zajmuje się prokuratura w Pleszewie. Pokrzywdzonych przez księdza może być wielu, gdyż – co pokazano w filmie braci Sekielskich – ksiądz Arkadiusz wielokrotnie, często po skargach rodziców molestowanych dzieci, był przenoszony z parafii do parafii.
W 2016 roku Arkadiusz H. został odwołany z funkcji proboszcza w Chwaliszewie. Parafianie, zbulwersowani decyzją biskupa Edwarda Janiaka, pojechali wówczas do kurii, by walczyć o przywrócenie ks. Arkadiusza – o czym pisaliśmy w papierowym wydaniu „Gazety Krotoszyńskiej” oraz na portalu www.krotoszynska.pl
Wówczas sam ksiądz Arkadiusz jak i biskup Edward Janiak twierdzili, że odwołanie było spowodowane kwestiami zdrowotnymi. Kanclerz kurii kaliskiej wskazywał, że odwołanie było konieczne i podyktowane prawem.
A ci parafianie z Chwaliszewa, którzy walczyli o przywrócenie księdza Arkadiusza H. – nie chcieli już później niczego komentować.