reklama

W rolnictwie trzeba stawiać na nowoczesność

Opublikowano:
Autor:

W rolnictwie trzeba stawiać na nowoczesność - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Ksenia i Marcin Figajowie z miejscowości Tatary (gm. Koźmin Wlkp.) prowadzą gospodarstwo rolne o areale 70 ha. Zajmują się hodowlą bydła mlecznego oraz opasowego w cyklu zamkniętym. – Przejęliśmy 50-hektarowe gospodarstwo od moich rodziców w 2006 roku– mówi Ksenia Figaj. Od tamtej pory scheda powiększyła się o kolejne 20 ha.Państwo Figajowie pola obsiewają pszenicą, kukurydzą, lucerną, rzepakiem oraz burakami cukrowymi. Gospodarzy martwi niestety niska cena zbóż. Pszenica konsumpcyjna w skupie kosztuje około 470-500 zł za tonę, gdzie zazwyczaj o tej porze roku cena przekraczała 500 zł. – Jakość zboża nie była idealna. Wszyscy rolnicy zmagali się w ubiegłym roku z chorobami grzybowymi zbóż, bo spadło za dużo deszczu – wyjaśnia Marcin Figaj. Dodaje, że niskie ceny zbóż spowodowane są m.in. spadkiem pogłowia trzody chlewnej, automatycznie niskim zużyciem pasz oraz eksportem zbóż ze Wschodu.Dobra polaryzacja

Za to kampanię buraczaną państwo Figajowie oceniają pozytywnie. Początkowo byli niezadowoleni z wykopków, które przypadły im na suchy wrzesień, a odbiór w październiku, ponieważ plon nie był wystarczająco duży. Jednak z perspektywy czasu są zadowoleni z kampanii, ponieważ rolnicy, którzy odstawili buraki dopiero w styczniu stracili na zawartości cukru w burakach. Zaś ich buraki cukrowe miały 19% zawartość cukru. – Oprócz tego, że wszystko było skute lodem i rolnicy się namęczyli, to było sporo zanieczyszczeń– tłumaczy pan Marcin. Dodaje, że dzięki wcześniejszej odstawie, prędzej otrzymali pieniądze. Jednak małżeństwo zgodnie przyznaje, że kolejność kontraktacji co roku się zmienia. W jednym roku gospodarz wykopie buraki już we wrześniu, a w następnym dopiero w listopadzie, ponieważ kolejność odbioru ustalana jest według wiosek. Natomiast rolnicy, którzy nie zdążą z wykopkami na czas, muszą czekać do końca kampanii.

Będzie monitoring na porodówce

Gospodarze stawiają na nowoczesność. Hodowlę bydła prowadzą w oborze wolnostanowiskowej, zaś do skarmiania zwierząt wykorzystują wóz paszowy. – Żeby poradzić sobie we dwoje w gospodarstwie, trzeba stawiać na nowoczesność. Zmieniliśmy sposób usuwania obornika i przeszliśmy na system gnojowicy– podkreśla rolnik. Dlatego też w oborze zastosowali techniczne rozwiązanie w postaci szamba na gnojowicę. Dzięki temu przede wszystkim wystarcza im słomy z własnej produkcji i nie trzeba uzupełniać magazynu. – Obornik jest tylko na porodówce na głęboką ściółkę i w oborze, w której są opasy – mówi pani Ksenia. Dodaje, że porodówka na głębokiej ściółce doskonale sprawdza się przy wycieleniach. Krowy, nawet jałówki, przy porodach nie wymagają ingerencji człowieka. – Wydzieliliśmy boks ze stodoły i tam są zwierzęta zbliżające się do terminu porodu. Bez usuwania, tylko się dościela– tłumaczy kobieta. Podkreśla, że jest to powrót do natury, zwierzę samo mości sobie posłanie i poród odbywa się siłami natury. Zaś gospodarz wspomina, że w planach ma zamontowanie monitoringu, by w każdej chwili można było spojrzeć czy zwierzęta nie potrzebują pomocy. Rolnicy korzystają z dotacji z PROW-u na zakup traktora o mocy 150 KM oraz paszowozu.

Hartowanie cieląt

Cielęta natomiast znajdują się w małych boksach wydzielonych ze słomy, gdzie nie ma ogrzewania i zwierzęta mają stały dostęp do świeżego powietrza. Dzięki temu cielęta są zahartowane i mniej chorują. W ubiegłym roku rolnicy zainwestowali w budowę silosów do kiszonek. Wcześniej stosowali system pryzm jednak, gdy padał deszcz wokół było dużo błota, które utrudniało im pracę. Natomiast silosy są wymurowane i o wiele łatwiej utrzymać wokół porządek. Mleko odstawiają raz na dwa dni do mleczarni w Koźminie Wlkp. Zgodnie przyznają, że z ceną mleka bywa różnie, najmniej otrzymywali 0,92 gr za litr. Tak więc na ilości mleka straty były spore.

Nagłe ocieplenie może zaszkodzić

Spore ilości śniegu mogą zaszkodzić oziminom. Jednak rolnik jest dobrej myśli. Jak mówi, powolna odwilż nie powinna narobić szkód, ale nagłe ocieplenie może spowodować, że rośliny się ugotują, zarówno zboża jak i rzepak. – Trzeba się przystosować do pogody, nie da się jej przystosować do siebie. Nie można się denerwować, wszystko da się zrobić – mówi z optymizmem gospodarz.

(ik)

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE