Za wasze artykuły za chwilę wszyscy zginiecie! – krzyknął młody mężczyzna, który wpadł dziś rano do redakcji „Gazety Krotoszyńskiej”. Rzucił na biurko w sekretariacie kopertę zaadresowaną na nazwisko redaktora naczelnego, z której wysypał się biały proszek. Po czym mężczyzna wybiegł z budynku. Natychmiast zaalarmowaliśmy straż pożarną, informując o całym zajściu. Dyżurny nakazał nam wówczas opuszczenie budynku, co niezwłocznie uczyniliśmy. Po kilku minutach pod redakcję nadjechały dwa wozy strażackie. Ratownicy wyznaczyli tzw. strefę bezpieczeństwa, w tym czasie dwóch strażaków w specjalistycznych kombinezonach i sprzęcie chroniącym ich drogi oddechowe, weszli do środka redakcji, by zająć się groźną przesyłką i nie dopuścić do rozprzestrzenienia się groźnej substancji. Na miejscu pojawiła się policja i straż miejska, reagując na sytuację. A w związku z tym, że jedna z ewakuowanych osób poczuła duszności, zaalarmowano również pogotowie. W tym czasie wyspecjalizowani ratownicy zabezpieczyli niebezpieczną przesyłkę i sprawdzili wszystkie pomieszczenia w redakcji. W końcu mogliśmy wrócić do pracy. Niebezpieczna przesyłka z niezidentyfikowaną substancją trafiła do sanepidu. Inspektorzy badają, co zawierała podejrzana koperta.
Na szczęście były to tylko ćwiczenia. - Po zajściu we francuskiej redakcji Charlie Hebdo, a także w związku z tym, że ataki mogą wystąpić również na naszym terenie, postanowiliśmy sprawdzić, jak zareagują dziennikarze „Gazety Krotoszyńskiej" na zagrożenie wynikające z faktu przyniesienia podejrzanej przesyłki. Okazało się, że wszystko przebiegało bardzo sprawnie. Otrzymaliśmy od zgłaszających komplet najważniejszych informacji. Podobne ćwiczenia tak jak i w przypadku pożarów są niezbędne. Pozwalają służbom doskonalić umiejętności również w praktyce – mówi bryg. Tomasz Niciejewski, zastępca komendanta powiatowego zawodowej straży pożarnej w Krotoszynie.
[WIDEO]30[/WIDEO]