reklama

Wysuszony powiat liczy straty

Opublikowano:
Autor:

Wysuszony powiat liczy straty - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości2,5 tysiąca poszkodowanych gospodarstw, tysiące hektarów spalonych słońcem, straty liczone w dziesiątkach milionów złotych – to wstępny bilans tegorocznej suszy.

Ponad 2,5 tysiąca wniosków o oszacowanie strat wywołanych suszą – nomen omen - zalało urzędy naszego powiatu. Poszkodowanych gospodarstw jest znacznie więcej, ale nie wszyscy załapią się na pomoc od państwa. - Susza dotknęła bez wyjątku każdego rolnika, ale nie u wszystkich powodowała znaczące straty. Zresztą z suszą walczymy czwarty rok, a w 2017 dla odmiany było gradobicie, które niszczyło uprawy i budynki – mówi Wojciech Kaczmarek, rolnik z Dąbrowy. W jego 36-hektarowym areale ucierpiały w zasadzie wszystkie uprawy. - Około 30 procent moich gruntów ucierpiało w stopniu znacznym, reszta nieco mniej – mówi, pokazując niewyrośniętą, spaloną słońcem kukurydzę. To ona w jego gospodarstwie stanowi główny składnik pożywienia krów.

Tak jest w setkach rolniczych rodzin w naszym powiecie. - Na szczęście mieliśmy zgromadzone zapasy paszy, bo z tegorocznego zbioru nie wyżywilibyśmy zwierząt. Podobnie jest w wielu gospodarstwach. Susza i upały to też zwiększony pobór wody w gospodarstwach nastawionych na produkcję zwierzęcą. - Jedna krowa pije dziennie średnio 50 litrów wody. W takie upały jakie są w tym roku jest to nawet 80 litrów lub więcej – mówi Wiesław Jankowski. Rachunki za wodę u hodowców bydła i trzody też podskoczą.

 

Susza nie oszczędziła nikogo i w mniejszym lub większym stopniu każda uprawa odczuła skutki długotrwałych upałów. - Nie tyle sam brak opadów, co bardzo wysokie upały zaszkodziły roślinom. Kukurydza była ugotowana przy 36 stopniach Celsjusza – przyznaje Wiesław Jankowski, szef rozdrażewskiej rady gminy i rolnik. Sam od lat monitoruje ilość opadów i przyznaje, że tak suchego czerwca nie było od lat. Spadło tylko 6 litrów wody na metr kwadratowy. Żeby było można mówić o równowadze w gospodarce wodnej, powinno spadać około 100 litrów miesięcznie. Tę wartość osiągnięto tylko w maju. Pozostałe miesiące od kwietnia do sierpnia są na dużym minusie bilansu wodnego.

 

 

 

Szacowanie szkód w uprawach to robota dla sporego sztabu ludzi. Wizyty na kilkuset polach i tyle samo protokołów do opracowania. Wizytacje w terenie zazwyczaj wykonuje kilkuosobowa załoga. W Kobylinie protokoły strat z 400 poszkodowanych gospodarstw przygotowuje naczelnik wydziału wspomagany stażystką. Żmudną papierową robotę w Rozdrażewie wykonywało dwoje urzędników, a w Krotoszynie trzech. Do opracowania mają odpowiednio: 450 i niemal 800 wniosków. - Jesteśmy mniej więcej w połowie sporządzania protokołów. Dotychczas oszacowane straty to około 4 mln zł – mówi Michał Kurek, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej, ochrony środowiska i rolnictwa w krotoszyńskim magistracie. Jego odpowiednik z Kobylina – Wiesław Popiołek – wskazuje na jeszcze większe szkody – ponad 10 mln zł.

 

Urzędnicy, którzy po klęskach żywiołowych szacują straty w rolnictwie, wskazują na niedociągnięcia mechanizmu szacowania strat. - Mamy działać szybko i sprawnie, a przez rozrośniętą biurokrację praca idzie mozolniej – mówi członek komisji. Jego zdaniem sposób szacowania strat jest krzywdzący dla rolników posiadających inwentarz, a sama ocena jest niekiedy powierzchowna i pośpieszna.

Pierwsze pieniądze w ramach rekompensaty za szkodliwe zjawisko meteorologiczne będą wypłacane wczesną jesienią.

 

 

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo