Wybory osoby, która będzie reprezentować gminę Kobylin w radzie społecznej krotoszyńskiego szpitala miały być formalnością. Zwyczajowo przyjmuje się bowiem, że funkcję tę pełni urzędujący burmistrz. Tak miało być i tym razem. Do czasu, aż przewodniczący rady nie pomylił nazwiska zgłaszanego przez siebie kandydata. – Do tej pory reprezentował nas w radzie społecznej burmistrz, Bernard Waleński – oznajmił Tadeusz Dżygała. Co wywołało gromki śmiech wśród radnych i sołtysów, a po chwili zreflektował się szef rady. - Jasiński oczywiście chciałem powiedzieć.
Nie powstrzymało to jednak żartobliwych komentarzy. Niektórzy dworowali nawet, że to początek zamachu stanu. - Jasia chcą znowu zrobić burmistrzem – żartowali sołtysi, przywołując osobę Jana Waleńskiego, który rządził Kobylinem do 2006 roku.
Po chwili przewodniczącemu udało się uciszyć tłum. - Czy są jakieś inne kandydatury? - zapytał dla formalności Tadeusz Dżygała. I tu wyrwał się Piotr Chlebowski, zgłaszając przywołanego wcześniej byłego burmistrza. - To może Jan Waleński? - zaproponował radny ze Smolic. Co wywołało uśmiech nawet na twarzy Tadeusza Dżygały. - Nie, nie, Waleńskiego nie można. I tak pozycja Bernarda Jasińskiego została obroniona i jako jedyny kandydat został jednogłośnie wybrany do rady społecznej. Burmistrz może więc spać spokojnie. Zamachu stanu nie będzie. Na razie.