reklama

Zduny. Ta praca wymaga przede wszystkim czasu i cierpliwości

Opublikowano:
Autor:

Zduny. Ta praca wymaga przede wszystkim czasu i cierpliwości - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościMonika Kruszyk ze Zdun zaczęła swoją przygodę z rękodziełem dekadę temu. I tak przez lata szlifowała swoje umiejętności.

Rękodziełem zaraziła się kilka lat temu. Zaczęło się skromnie, od japońskiej sztuki łamania papieru. – W Internecie trafiłam na origami i tak zrobiłam pierwsze łabędzie, a potem kule kusudama - przyznaje Monika Kruszyk ze Zdun.

Dziś spod jej utalentowanych dłoni wychodzi wiele oryginalnych cudeniek od kartek świątecznych i okolicznościowych – na biżuterii z koralików skończywszy. Te pierwsze są przemyślane i zaprojektowane już kilka miesięcy wcześniej. Całkiem inaczej rzecz ma się z biżuterią. – Staram się wykonywać taką, której moja „konkurencja” nie ma - śmieje się Monika Kruszyk. I dodaje. - Tu jest wieczny pościg za inspiracją. Czasami z pomocą przyjdzie Internet. Zazwyczaj jednak projekt kończy się własną inwencją twórczą. Natomiast, to co jest ogromnym atutem tego rodzaju „bibelotów” – to ich ręczne wykonanie - zachwala artystka ze Zdun.

Doceniają rękodzieło

Licznie organizowane kiermasze czy wystawy świadczą o tym, że rękodzieło jest coraz bardziej cenione przez społeczeństwo. - Mimo, że czasami przyrównują moją pracę z towarem z chińskiego sklepu, ale tego już nie zmienimy - uśmiecha się Monika Kruszyk. Rękodzieło wymaga dużo pracy, czasu i cierpliwości. – Czasami aż bolą palce, nadgarstki. Trzeba też pamiętać, że bransoletki i naszyjniki wykonywane są z koralików, które mają 3 mm i jest to naprawdę mozolna praca. Ale jak się robi to, co się kocha, to nic nie jest ważne. Najbardziej cieszy mnie zadowolony klient - przyznaje mieszkanka Zdun. Przyznaje, że kiedy stworzy cos naprawdę fajnego – czuje dumę. - Nie dawno udało mi się uszyć kolczyki z sutasz– zwraca uwagę pani Monika. Czy mimo tak szerokiego wachlarza rękodzielniczego jest jeszcze coś, czego chciałaby „spróbować”? - Bardzo podobają mi się kubki ręcznie malowane i torebki ze sznurka, ale do tego jeszcze długa droga - przyznaje zdunowianka.

Był zajączek i lanie wodą

Za kilka dni Wielkanoc. To czas kiedy rękodzielnicy mają ręce pełne pracy i zawsze na tę okoliczność przygotowują coś specjalnego. Niestety w tym roku plany pokrzyżowała im epidemia koronawirusa. - Nie odbywają się kiermasze i imprezy związane ze świętami. Nie będzie niedzieli palmowej, to i palmy się nie sprzedają. Sytuacja jest nieciekawa. Musiałam zrezygnować z wykonania wielu pomysłów, ale za rok na pewno będą nowości – zapewnia mieszkanka Zdun. A jak wspomina Wielkanoc z dzieciństwa? - Najbardziej czekałam na zajączka. Szykowałam koszyczek z siankiem, a mama zawsze mi mówiła, że jak będę niegrzeczna, to zajączek nic fajnego nie zostawi. Zawsze zostawiał – śmieje Monika Kruszyk. Zaś najwięcej atrakcji i zabawy niósł ze sobą śmigus dyngus. - Wstawałam jako pierwsza, żeby wszystkich przywitać szklanką zimnej wody. Dzisiaj to samo robią moje dzieci, ale dla mnie to są już inne święta, takie bardziej duchowe – przyznaje zdunowianka.

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo