Stan kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa w Zdunach, którym zarządza gmina, budzi oburzenie grupy mieszkańców. Według nich, budynek, który służy za dom pogrzebowy, jest w fatalnym stanie, a władza nie robi nic, by go wyremontować. – Ile razy będziemy mówić gościom na pogrzebach, że mamy wiecznych przy korytach oszołomów? Czy Zdunami (…) rządzą komuniści i alkoholicy? – bulwersują się w liście do redakcji. I pytają. – Ile jeszcze dachówek ma spać, żeby ktoś po ponad 30 latach dach naprawił? Niestety, jak się dowiedzieliśmy, gmina nie planuje na razie remontu kościółka, ani naprawy dachu. – Muszę wysłać tam inspektora, żeby sprawdził jak to wygląda. Nie miałem żadnych informacji na ten temat. Nie wiem czy moi pracownicy mieli. Do mnie nic nie docierało. Pierwsze od pani słyszę – przyznaje Dariusz Obal, zastępca burmistrza Zdun w rozmowie z dziennikarką „Gazety Krotoszyńskiej”. I daje sobie tydzień na zbadanie sprawy.
Skąd mieszkańcy wiedzą?
Niszczejący kościółek, to niejedyny problem, na który uwagę zwracają zdunowianie. – Co mają oznaczać te flaszki po wódce w wieży kościoła? Takie mamy ekipy sprzątające, co nawet w obecności Pana Jezusa w Tabernakulum muszą się alkoholizować? Tu jednak urzędnik próbuje „odwrócić przysłowiowego kota ogonem”. I pyta. – Skąd mieszkańcy wiedzą, że na wieży są butelki? Podejrzewam, że tam musieli jakoś wchodzić. Nie wiem jak dostali się na wieżę – zastanawia się Dariusz Obal. I zaraz podkreśla, że wieża jest zamknięta i nie ma na nią wstępu. – Dostęp ma tylko zarządzający, który prowadzi zakład pogrzebowy. Drugi komplet kluczy jest u nas oczywiście – tłumaczy. I stwierdza, że mieszkańcy, którzy zauważyli butelki, musieli złamać prawo. – Jeśli ktoś stwierdził, że tam są butelki, to znaczy, że włamał się do kościoła i wszedł na górę zobaczyć. Innej opcji nie ma – uważa Dariusz Obal. I zapowiada, że gmina sprawdzi, czy włamanie miało miejsce.
Wiecznie zgaszona lampka
Zdunowianie są oburzeni nie tylko przyziemnymi zaniedbaniami w kościele. Bulwersuje ich również fakt, że „wieczna” lampka w kościele jest ciągle zgaszona. – Taka mała żaróweczka raczej MWh nie nabije? – ironizują. W tym przypadku jednak gmina umywa ręce, twierdząc, że lampka nie jest w jej zarządzaniu. – To trzeba się zgłosić do księdza. Za stan wyposażenia sakralnego odpowiada kościół. Gmina jest świecka – ucina Dariusz Obal.
Administrator, pełniący funkcję proboszcza zdunowskiej parafii obiecuje, że sprawą się zajmie. – Nie widzę żadnego problemu – mówi ks. Krzysztof Śliczny ze zdunowskiej parafii. Przyznaje jednak, że to wymaga czasu. Dlatego też do tematu remontu dachu, butelek po alkoholu w kościele i „wiecznej” lampki wrócimy na łamach „Gazety Krotoszyńskiej”. (mar)