Komendant koźmińskiej policji zamieszkał w gminnym lokalu. Jego żona poskarżyła się z tego powodu wojewodzie. Oceniła, że burmistrz oddał jej mężowi lokal w najem niezgodnie z prawem.Z uzyskaniem dla siebie czterech kątów z zasobów miasta szef lokalnych policjantów nie miał najmniejszych problemów. Wystarczyło, że raz zapukał w tej sprawie do burmistrza Koźmina Wlkp. Macieja Bratborskiego, a ten ochoczo dał mu do dyspozycji strych w budynku, gdzie zlokalizowany jest posterunek. Kiedy opisaliśmy proceder na łamach ?Gazety Krotoszyńskiej? w sierpniu ub. roku, włodarz tłumaczył się, że lokal jest w złym stanie, wymaga sporych nakładów, na które miasta nie stać. A, że komendant zgodził się wyremontować strych na własny koszt ? przekazał mu kluczyki. Tłumaczył nawet, że Jerzy Grygiel mieszkający nad komendą przysłuży się bezpieczeństwu w mieście.
Komendant koźmińskiej policji zamieszkał w gminnym lokalu. Jego żona poskarżyła się z tego powodu wojewodzie. Oceniła, że burmistrz oddał jej mężowi lokal w najem niezgodnie z prawem.Z uzyskaniem dla siebie czterech kątów z zasobów miasta szef lokalnych policjantów nie miał najmniejszych problemów. Wystarczyło, że raz zapukał w tej sprawie do burmistrza Koźmina Wlkp. Macieja Bratborskiego, a ten ochoczo dał mu do dyspozycji strych w budynku, gdzie zlokalizowany jest posterunek. Kiedy opisaliśmy proceder na łamach „Gazety Krotoszyńskiej” w sierpniu ub. roku, włodarz tłumaczył się, że lokal jest w złym stanie, wymaga sporych nakładów, na które miasta nie stać. A, że komendant zgodził się wyremontować strych na własny koszt – przekazał mu kluczyki. Tłumaczył nawet, że Jerzy Grygiel mieszkający nad komendą przysłuży się bezpieczeństwu w mieście.
Komendant już miał mieszkanie
Wszyscy myśleli, że kwestie mieszkania dla komendanta lokalnego posterunku zamieciono pod dywan. Aż tu nagle okazało się, że wieść o tym, jak w Koźminie Wlkp. szafuje się mieniem komunalnym, dotarła do wojewody. To właśnie do niego skargę na działanie burmistrza złożyła - żona komendanta. - Przekazanie strychu odbyło się bez wymaganego przetargu oraz zawarcia umowy najmu. Pan Jerzy Grygiel nie spełniał warunków wymaganych do otrzymania mieszkania – stwierdziła kobieta. I przypomniała, że Jerzy Grygiel nie znajdował się w trudnej sytuacji mieszkaniowej. Jest bowiem współwłaścicielem mieszkania w Jarocinie, z którego nie został eksmitowany. W dodatku w chwili udostępnienia mu strychu nad posterunkiem, nie był formalnie mieszkańcem gminy Koźmin Wlkp. Wojewoda uznał, że skargą powinni zająć się koźmińscy radni.
Wyjątek dla Jerzego Grygiela
Burmistrz, jak można się było tego domyślać, uznał zarzuty kobiety za chybione, bo jak mówił udostępnił pustostan, a nie lokal mieszkalny. Mógł też, na co - jak podkreślał- pozwala mu prawo, zrobić wyjątek dla osoby spoza gminy. - W wyjątkowych sytuacjach, a za taką uznałem sytuację komendanta, mam prawo przydzielić lokal. Brałem pod uwagę różne czynniki, również to, że pan Grygiel od 20 lat jest komendantem naszej policji – argumentował Maciej Bratborski, włodarz miasta kwiatów i zieleni. Nie widział też podstaw do ogłaszania przetargu na lokum nad posterunkiem. - Na co miałbym robić przetarg? Na to, kto da lepszą ofertę? Kto taniej czy drożej zrobi adaptację? – dywagował burmistrz. I już tradycyjnie rada, choć od ostatniego czasu jej skład się zmienił, bez zająknięcia wysłuchała jego wyjaśnień. Nie zainteresowało ich nawet zwolnienie Jerzego Grygiela na okres trzech lat z czynszu za gminny lokal. Dopiero sam burmistrz stwierdził, że jego decyzja może budzić wątpliwość, więc pospieszył z wyjaśnieniem. - Wprowadziłem taki zapis po konsultacji prawnej, bo inaczej gdyby pan Grygiel się wyprowadzał, miałby prawo roszczenia od gminy za środki, które wydatkował na adaptację. I wyjawił, że urządzenie mieszkania na strychu kosztowało komendanta uwaga - ponad 120.000 zł. Radni jednak nie poprosili o szczegółowy dokumenty poświadczające włożenie w lokal tak gigantycznej kwoty. Nie skłoniła ich do tego nawet informacja, że Jerzy Grygiel będzie musiał opuścić wynajmowane od gminy mieszkanie, gdy zakończy służbę na koźmińskim posterunku, bo tak, jak przedstawił burmistrz, wynika z umowy najmu. Radni przyjęli wszelkie tłumaczenia jak prawdę objawioną.
To tylko społeczny odbiór
Nie trudno zgadnąć, że oddalili skargę żony komendanta, uznając ją za bezzasadną. - Możemy mówić jedynie o negatywnym odbiorze społecznym całej tej sprawy – podkreślał szef komisji rewizyjnej, Jacek Zawodny. I zaapelował, by w przyszłości burmistrz informował szersze grono najemców o możliwości uwicia sobie „M” na mieniu komunalny. Co Maciej Bratborski skwitował krótko. - Mogę się tylko pukać w głowę, że byłem taki głupi i się na to zgodziłem.
Właśnie tyle kosztowała go sprawa „mieszkania dla komendanta".